
Grzegorz Schetyna, jako minister spraw zagranicznych po raz pierwszy wygłosił przemówienie w parlamencie. O najważniejszych kwestiach tego przemówienia europoseł Zbigniew Kuźmiuk.
Jak ocenia Pan przemówienie ministra Schetyny?
Minister Schetyna w swoim przemówieniu nie wyeksponował wątku dotyczącego agresji Rosji na Ukrainę. Oczywiście sporo czasu poświęcił sytuacji na Ukrainie, ale nie nazwał rzeczy po imieniu. Sytuację na Ukrainie tak jak politycy zachodnioeuropejscy określał mianem konfliktu lub zaognionej sytuacji. Polska jako najbliższy sąsiad Ukrainy powinna mówić o agresji, zaborze Ukrainy o próbie zmiany siłą przy pomocy wojny i nazwać Rosję agresorem, bo tego inaczej określić się nie da, a takich stwierdzeń nie było.
Nie chodzi tu o to, aby stanąć w pierwszym szeregu i nawoływać do posunięć kontr militarnych w stosunku do Rosji, ale bez nazywania rzeczy po imieniu będziemy niestety stronnikami Rosji.
Drugi poważny brak to sprawy relacji polsko- amerykańskich. Oczywiście minister mówił, że jesteśmy w NATO, które jest naszą gwarancją bezpieczeństwa, ale tak naprawdę to bezpieczeństwo daje nam współpraca polsko- amerykańska i to ona powinna być w przemówieniu wyeksponowana, a niestety nie była.
Co Pan sadzi na temat sukcesów premier Ewy Kopacz w sprawie polityki klimatyczno-energetycznej, o którym mówił Grzegorz Schetyna?
To jest już ewidentna bzdura. Twarde fakty są nie do obrony. Polska zgodziła się na ograniczenia, które będą bardzo mocno uderzać w naszą gospodarkę w szczególności w przemysł górniczy i energetykę opartą na węglu, a także i inne energochłonne dziedziny przemysłu, coraz bardziej będzie ograniczana produkcja prądu w oparciu o nasz węgiel. Uderzy to także w gospodarstwa domowe bo podrożeje prąd i ciepło dostarczane do mieszkań.
Sukcesu więc absolutnie nie ma. Jedynym wyjściem było polskie veto, na które premier Kopacz nie było stać.
Minister Schetyna poruszył sprawę wstąpienia Polski do strefy euro, czy przyjęcie tej waluty będzie dla Polski korzystne?
Nie i bardzo dobrze, że tego euro nie mieliśmy, bo przecież gdybyśmy mieli euro, to bylibyśmy w takim kryzysie, jak Grecja czy inne kraje południa Europy. Własna waluta uratowała nas przed kryzysem i rządzący doskonale wiedzą, że utrzymanie własnej waluty pozwala nam na szybszy rozwój gospodarczy niż krajom Europy Zachodniej.
Jest nacisk krajów Unii Europejskiej, szczególnie Niemiec abyśmy przyjęli euro. Związane jest to najprawdopodobniej ze stanowiskiem premiera Tuska, który być może tajnie porozumiewał się w tej sprawie?
Strefa euro przeżywa ogromne kłopoty i tej strefie przydał by się kraj taki jak Polska z blisko 40 milionami konsumentów i 6 gospodarką, która by uwiarygodniła strefę euro. Stąd ta presja na Polskę.
Polscy politycy jak Marek Belka, czy Jacek Rostowski [do którego mam wiele zastrzeżeń] zachowują się bardzo wstrzemięźliwie w sprawie wprowadzenia euro w Polsce i nie chcą wchodzić do walącego się domu, jakim ciągle jest strefa euro.
Ze Zbigniewem Kuźmiukiem rozmawiał Grzegorz Korsak.