
Expose nowej premier Ewy Kopacz było festiwalem obietnic. Obiecała raj na ziemi. Czy jest w stanie tego dokonać? O tym główny ekonomista SKOK Janusz Szewczak.
Co sądzi Pan o expose Ewy Kopacz?
Było bardzo ciekawe. Mamy prawdziwe cuda. W październiku pojawił się Mikołaj w spódnicy, który w ilości obietnic, jakie złożył przebił nie tylko Donalda Tuska, ale i Edwarda Gierka. Pani premier obiecała wszystkim Polakom: przedszkolakom, uczniom, studentom, kombatantom, itd. dobrobyt. Był to festiwal obietnic bez pokrycia, kabaret mający działania czysto propagandowe.
W expose nie było słowa o skali zagrożeń. Myślę tu o jakiejś pragmatycznej polityce wobec sytuacji na Ukrainie. Jednym słowem można tu przytoczyć polskie przysłowie : „obiecanki cacanki, a głupiemu radość”.
Jak Pana zdaniem Ewa Kopacz zrealizuje te zobowiązania?
Realizacja tych obietnic oparta została na dotacjach z Unii Europejskiej, tylko Pani premier nie powiedziała, że będzie trzeba je oddać z odsetkami w postaci składki do wspólnego budżetu Unii.
Takiej ilości obiecanek nie da się zrobić nie tylko w ciągu 12 miesięcy, ale nawet w ciągu 12 lat.
Zapowiedzi wydania ponad 90 mln zł do 2020 roku na drogi i obwodnice są nierealne, ponieważ wtedy nie będzie już śladu po tym rządzie. Zapowiedzi te obrazują najlepiej brak powagi w tym wszystkim. Śmiał się z tego Donald Tusk, a minister finansów Mateusz Szczurek miał bardzo smutną minę. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać z tak niepoważnego podejścia do sprawy.
Co sądzi Pan o powołaniu na szefa doradców Jacka Rostowskiego?
Ten sztukmistrz z Londynu, który zadłużył Polskę na pokolenia. Oznacza to, że będziemy dalej pożyczać.
Z Januszem Szewczakiem rozmawiał Grzegorz Korsak.