Halina Witkowska mieszkanka Puszczy Białej, laureatem Kurpika w kategorii „Budzenie tożsamości”

Coraz mniej jest artystów ludowych przekazujących następnym pokoleniom tradycyjne umiejętności. Jedną z takich osób jest mieszkanka Puszczy Białej, Halina Witkowska.

Co Panią zainspirowało do zajęcia się sztuką ludową?

Sztuką ludową żyję cały czas, od dziecka. Zawsze po szkole pracowałam razem z mamą nad wycinankami, pisankami, regionalnymi potrawami. Mama mnie wszystkiego nauczyła. Robię to do dziś. W Puszczy Białej spędziłam całe życie i za nic bym tego nie zmieniła.

Jakby Pani zachęciła młodych ludzi do kontynuowania tradycji?

Muszę podkreślić, że cały czas to robię. Stworzyłam u siebie w Pniewie takie miejsce, jak Kuźnia Kurpiowska, gdzie możemy to wszystko wyeksponować. Jest to coś wspaniałego. W Kuźni pokazujemy naszą kulturę i kulinaria. Nasze fareluchy też już zostały wyróżnione Są one inne niż te z Puszczy Zielonej. My dodajemy do nich pieprzu i cynamonu. Zachęcamy do odwiedzenia strony internetowej naszej Kuźni.

Przyjeżdżają do nas również wycieczki w celu poznania naszej kultury. W dobie wynalazków jest to coś wspaniałego. My, to znaczy Stowarzyszenie Puszcza Biała – Moja Mała Ojczyzna cały czas organizujemy konkursy wiedzy o Puszczy Białej, zarówno wśród dzieci i młodzieży, jak i gimnazjalistów.

Czy trudno jest wykonać jakieś rękodzieło ludowe?

Szczególnie trudny jest nasz haft z Puszczy Białej. Wymaga on dużego nakładu pracy. Haft z Puszczy Zielonej jest łatwiejszy, robiony metodą krzyżykową. Myślę, że ze względu na ten długotrwały proces haftowania młodzież może się zniechęcić, ponieważ dzisiaj każdy idzie na łatwiznę. Tak więc fanatyków, którzy pilnują tradycji jest niewiele.

 Z Haliną Witkowską rozmawiał Grzegorz Korsak.