W czwartek, 17 kwietnia w Genewie za pośrednictwem dyplomatów ze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej Rosja i Ukraina podpisały porozumienie mające na celu zakończenie grożącego wybuchem wojny konfliktu. Czy podpisane porozumienie odniesie zamierzony efekt, czy okaże się bezwartościowym papierem?
Czy czwartkowe porozumienie rosyjsko-ukraińskie zakończy trwający kryzys i zapobiegnie wybuchowi wojny?
Czy dojdzie do otwartej wojny, to sam mam poważne wątpliwości, bo nie wiem czy Rosja by jej chciała. Nie ulega wątpliwości, że nie ustanie ona w wysiłkach, aby przejąć południowo-wschodnią część Ukrainy. Na pewno będą kontynuowane procedery wywoływania niepokojów, zajmowania budynków publicznych niby przez samoobronę, ale przecież widać gołym okiem, że wspierają to bardzo dobrze przygotowane jednostki specnazu i innych służb.
Jak sądzę Rosjanie poprzez tego typu działania będą prowadzić do podważenia wiarygodności wyborów 25 maja. Być może w wielu miejscach do wyborów nawet nie dojdzie. Doprowadzić to może do tego, że Ukraińcy nie wytrzymają i pojawią się ofiary wśród cywili i Rosja uzna, że otwarcie musi stanąć w obronie swoich obywateli i będziemy mieli do czynienia z otwartym konfliktem.
Czy Stany Zjednoczone i Unia Europejska są w stanie dopilnować zawartych porozumień?
Nie sądzę. Unia Europejska cały czas mówi o sankcjach, a doskonale wiemy, że spora część wiodących krajów unijnych tych sankcji nie chce, ponieważ mogło to by ugodzić w zasadniczy sposób w ich interesy ekonomiczne, więc to raczej będą tylko zapowiedzi sankcji.
Każda próba rozwiązania tego konfliktu za pomocą rozmów zasługuje na poparcie, ale widać, że Rosja w sposób tak ewidentny ogrywa Unię Europejską, że przykro na to patrzeć.
Jedyną ostoją są Stany Zjednoczone. To one mają ciągle jeszcze sporo atutów w ręku. Choć wcześniejsza polityka resetu prowadzona przez prezydenta Baracka Obamę spowodowała niepowetowane szkody dla Europy, to teraz stanowisko Stanów Zjednoczonych jest coraz ostrzejsze. Mówiąc szczerze w Unię Europejską nie wierzę, w Stany Zjednoczone tak.
Ukraina jest w sytuacji do nie pozazdroszczenia, ponieważ spory kawałek jej terytorium na stałe przeszedł już w posiadanie Rosji. Mam tu na myśli Krym, pozostałe południowo-wschodnie części są już poważnie zagrożone.
Czy pakiet technicznego wsparcia, o którym mówił wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Weider pomoże Ukrainie rozwiązać jej problemy gospodarcze?
Stany Zjednoczone z tą pomocą ekonomiczną nie śpieszą się. Ten miliard dolarów, który udało im się wyskrobać, to na taką potęgę jest to kwota zbyt śmieszna, więc werbalnie tak, a w sensie realnym pomoc ta jest niewielka. Mam nadzieję, że w tym pakiecie technicznym jest jakaś formuła o wsparciu ukraińskiej armii.
Stany Zjednoczone również wspomagane są przez Kanadę [gdzie żyje wielotysięczna diaspora Ukraińców], będą w stanie pomóc ukraińskiej armii.
W sensie ekonomicznym Stany Zjednoczone mogą udzielić Ukrainie realnego poparcia w ramach Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Fundusz żąda od krajów, którym pomaga drastycznych reform polegających na podniesieniu cen energii, a to z kolei może Ukrainie bardzo się nie podobać.
Ze Zbigniewem Kuźmiukiem rozmawiał Grzegorz Korsak.