Parlament Krymu opowiedział się za wejściem półwyspu w skład Federacji Rosyjskiej. Referendum w tej sprawie wyznaczył na 16 marca. Rosja tym samym wzmacnia swoją obecność na Krymie, a Unia Europejska decyduje się na miękkie sankcje wobec Moskwy.
O sytuacji panującej na Ukrainie i Krymie, zgodził się porozmawiać z naszym portalem Arkadiusz Czartoryski, polityk, samorządowiec, poseł na sejm.
Co Pan sądzi o tym, że krymski parlament poparł przyłączenie półwyspu do Federacji Rosyjskiej?
Należy przede wszystkim podkreślić, że decyzja parlamentu odbyła się w atmosferze wprowadzenia 30 tysięcy żołnierzy armii rosyjskiej na Krym. W 1954 roku Moskwa przekazała Krym Ukraińskiej Republice Radzieckiej. Obecnie dwie trzecie ludności stanowią – Rosjanie, jedną czwartą – Ukraińcy, a około 10 procent Tatarzy. Ludność tatarska popiera władze w Kijowie, ponieważ nie chcą przyłączenia półwyspu do Rosji. Należy również podkreślić, że unijni ministrowie dyplomacji potępili agresję Rosji na Krymie.
Czy uważa Pan, że dalsza eskalacja konfliktu przez Moskwę na Krymie może doprowadzić do poważnych sankcji gospodarczych?
Te sankcje, które już w tej chwili zostały ogłoszone przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone czy Kanadę, moim zdaniem nie są wystarczające do tego, żeby powstrzymać Rosję. Zapewne ostrzejsze sankcje, przyniosłyby straty zarówno Rosji, Polsce jak i całej Unii Europejskiej, widać to zwłaszcza po świadomości wśród polityków europejskich, którzy nie są jednomyślni co do tego, jakie sankcje ogłosić. Z drugiej strony jednak, musimy mieć świadomość, że polityka całkowitych ustępstw i udawania, że się nic nie stało oraz nie wyciągania żadnych wniosków z agresji rosyjskiej na terytorium Ukrainy, też nie prowadzi do niczego dobrego, a w konsekwencji może doprowadzić do jeszcze tragiczniejszych skutków w przyszłości. W tej sytuacji analogie historyczne są jak najbardziej na miejscu. Mieliśmy już w historii Europy, a nawet Polski sytuacje, kiedy miały miejsce tylko słowne upomnienia ze strony polityków europejskich, a jednak prowadziło to do rozzuchwalenia różnych agresorów, a w konsekwencji nie powodowało wyciszenia sytuacji i jej normalizacji, lecz przeciwnie, przejawiało jeszcze większy apetyt i potęgowało agresję tych krajów. Mamy tu rzeczywiście, jeśli chodzi o sankcje, dwojakiego rodzaju problem. Z jednej strony nie możemy w żaden sposób udawać, że się nic nie stało, a dziś jedynym instrumentem ze strony Unii Europejskiej są sankcje gospodarcze, z drugiej strony musimy mieć ogólną świadomość, że te sankcje zawsze są obusieczne i mogą dotknąć również Polskę, która ma duże interesy gospodarcze na Wschodzie.
Pana zdaniem, stanowisko Stanów Zjednoczonych w tej sytuacji jest właściwe dla Europy?
Stany Zjednoczone pod przywództwem Obamy doprowadziły do rozzuchwalenia Rosji i nie tylko. Polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych, które wycofały się z pomocy Polsce, pomocy Czechom, ewidentnie doprowadziła do sytuacji, kiedy to Amerykanie zaczęli szukać innych rozwiązań. Zerwanie pomocy dla Polski i Europy Środkowej, jako najlepszych sojuszników, było polityką błędną. Dzisiaj w całej jaskrawości widać, że Polska nie ma żadnych możliwości obrony przed Rosją, nie mamy żadnego systemu antyrakietowego, ani małego, krótkiego zasięgu, ani dużego. Dlatego działania Amerykanów typu wysłanie 12 samolotów myśliwskich do Polski mają znamiona rozpaczliwych ruchów, żeby dać sygnał o sobie, że ,,tu jesteśmy i też się upominamy o swoich sojuszników”.
Dlaczego Władimir Putin nie chce ustąpić z Krymu?
Dla Putina Krym jest oknem na południowe morza: Morze Śródziemne, Morze Czarne oraz na reprezentowanie interesów na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej. Konsekwencją jest to, że jeżeli chce się mieć imperium, a do tego dąży Putin, do reaktywacji dawnego imperium Związku Radzieckiego, to trzeba mieć możliwość realizowania tej polityki imperialnej. Posiadanie Krymu, na którym są bazy okrętów i lotnictwa, jest wygodnym instrumentem do prowadzenia polityki imperialnej. Wystarczy spojrzeć na mapę, że Krym leży w strategicznym miejscu i Rosja nie chce z tego zrezygnować, ponieważ musiałaby wycofać się z całej swojej polityki imperialnej, która polega na dążeniu do odbudowy wpływów jakie kiedyś miał były Związek Radziecki czy Rosja Carska, wpływów na tzw. „bliską zagranicę”. Dlatego mają miejsce manewry na Krymie, manewry w obwodzie kaliningradzkim floty bałtyckiej, manewry razem z Białorusią nad polską granicą, dlatego dążenie do utrzymania Krymu i jego zmilitaryzowania. Z drugiej strony Krym jest częścią Ukrainy, która otrzymała gwarancję na swoją integralność terytorialną, podpisaną przez polityków byłego Związku Radzieckiego, całej Europy i świata.
Niech bierze szablę i rusza na Moskala Pytina a nie się wymądrza