Traumatyczna opowieść majora Wacława Sikorskiego o zbrodniach i podłym traktowaniu człowieka w ,,celach śmierci” [FOTO]

Wzruszające spotkanie z Wacławem Sikorskim, jednym z nielicznych już żyjących więźniów politycznych, który był brutalnie traktowany, torturowany i dodatkowo skazany na karę śmierci w czasach PRL-u odbyło się 22 lutego w klubie "Oczko" w Ostrołęce. Na swoistą lekcję historii przybyli liczni zainteresowani, swoją obecnością klub zaszczycił również prezydent Ostrołęki – Janusz Kotowski.
Ostrołęka > Kultura
Janusz Kotowski, Wacław Sikorski , spotkanie w klubie "Oczko" Fot. Renata Barszcz / epowiatostrolecki.pl

Wzruszające spotkanie z Wacławem Sikorskim, jednym z nielicznych już żyjących więźniów politycznych, który był brutalnie traktowany, torturowany i dodatkowo skazany na karę śmierci w czasach PRL-u odbyło się 22 lutego w klubie „Oczko” w Ostrołęce. Na swoistą lekcję historii przybyli liczni zainteresowani, swoją obecnością klub zaszczycił również prezydent Ostrołęki – Janusz Kotowski.

Początki działalności

-Rozpocząłem pracę w Podziemiu mając 15 lat, prawie cała rodzina była w więzieniu, mama służyła w Armii Krajowej, wujek podpułkownik też w AK. Ja w Armii Krajowej występowałem pod pseudonimem ,,Bocian”. Na początku przewoziłem pocztę, potem rozpocząłem pracę w Ursusie – wojskowej niemieckiej fabryce – mówi Sikorski podczas spotkania.

Major w czasie powstania warszawskiego służył w VI Obwodzie AK [Warszawa-Praga]. Prezydentem Warszawy był wówczas Marian Spychalski. Związany był też z socjalistyczną Organizacją Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego [OMTUR]. Organizacja ta była powiązana z Polską Partią Socjalistyczną [ PPS].

Po upadku powstania na Pradze wraz z rodziną przeniósł się do Choszczówki. Następnie został wcielony do wojska. – Początkowo byłem w Lublinie przy ul. Browarnej, potem przeniesiono mnie do wojska stacjonującego na Majdanku – wspomina.

Następnie ukończył z wyróżnieniem Oficerską Szkołę Łączności w Zamościu ze specjalnością radiotelegrafisty. Uzyskał tam stopień łącznika III klasy. – Miałem wtedy stopień podporucznika – twierdzi major. W 1945 roku został na krótko wcielony do 17. Dywizji Piechoty Ludowego Wojska Polskiego, a następnie do Wojsk Ochrony Pogranicza.

Aresztowanie i torturowanie

Służąc w wojsku związał się z Wolnością i Niezawisłością [WiN] i Państwowym Korpusem Bezpieczeństwa Start [PKB]. -Zostałem aresztowany w 1948 roku i oskarżony o przynależność do WiN i szpiegostwo amerykańskie, a tym samym skazany na karę śmierci – tłumaczy. Następnie został przeniesiony do więzienia UB przy ul. Koszykowej, a później na Pawilon 10. więzienia mokotowskiego. Jak sam wspomina – To była mordownia. Byłem bity, kopany w nerki, głowę, miałem puszczany reflektor w oczy – mówi ze łzami w oczach Sikorski. Był torturowany w celu wymuszenia podpisania fałszywych i obciążających go zeznań m.in. przez kapitana Jerzego Kędziorę. Tam w jednej celi siedział z gen. Antonim Hedą „Szarym”. – Bardzo się wówczas zaprzyjaźniliśmy. Kazał mi do siebie mówić po imieniu – wspomina. Był tam również Wojciech Zieliński – dyrektor LOT, kpt. Borodziuk, Adam Gajdek z WiN i prof. Łukasiewicz z Krakowa.

-Byłem też w więzieniu w Sztumie, a w Wronkach siedziałem pół roku – mówi.

-28 kwietnia 1949 roku prezydent RP Bolesław Bierut skorzystał z prawa łaski i mnie ułaskawił, zamieniając karę śmierci na dożywocie – podkreśla wzruszony Sikorski.

Upragniona wolność

– 8 lutego 1956 roku wyszedłem na wolność. Przyjechałem do domu rodzinnego przy ul. Brzeskiej w dniu swoich urodzin – mówi uśmiechnięty. –Zacząłem szukać pracy. Nie było łatwo. Znalazłem pracę w Hucie Warszawa, a po miesiącu pracy tam awansowałem na pracownika umysłowego, potem zastępcę naczelnika. Na żądanie zwolniłem się bo byłem inwigilowany, następnie znalazłem pracę w biurze projektowym. W 1975 roku dostałem pierwszy służbowy paszport do Pragi Czeskiej, potem paszport do Wietnamu – wspomina.

Było to spotkanie bardzo wzruszające i pełne emocji nie tylko dla Wacława Sikorskiego, ale także dla słuchaczy, którym łzy kręciły się w oczach. Była to również pouczająca lekcja historii zamknięta w pigułce, zwłaszcza dla młodego pokolenia.

Renata Barszcz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu