TYLKO U NAS: Wyjątkowy wywiad z dziennikarzem śledczym – prawda o podziemiu transplantacyjnym

Witold Gadowski - dziennikarz śledczy, laureat nagrody Word Press 2004, autor „Wieży komunistów” i współpracownik czasopisma „W Sieci”. Reżyser kontrowersyjnego dokumentu „Mitzvah. Podziel się swoją nerką”. Przed premierą filmu swojego autorstwa, w Ostrołęckim Centrum Kultury w ramach Klubu Kina Niezależnego, Gadowski udzielił nam obszernego wywiadu. Opowiedział m.in. o Polskich Służbach Specjalnych, problematyce wyświetlanego dokumentu, czy współczesnym obrazie dziennikarstwa w Polsce.
Ostrołęka > Polska > Opinie
fot. epowiatostrolecki.pl / Witold Gadowski

Witold Gadowski – dziennikarz śledczy, laureat nagrody Word Press 2004, autor „Wieży komunistów” i współpracownik czasopisma „W Sieci”. Reżyser kontrowersyjnego dokumentu „Mitzvah. Podziel się swoją nerką”. Przed premierą filmu swojego autorstwa, w Ostrołęckim Centrum Kultury w ramach Klubu Kina Niezależnego, Gadowski udzielił nam obszernego wywiadu. Opowiedział m.in. o Polskich Służbach Specjalnych, problematyce wyświetlanego dokumentu, czy współczesnym obrazie dziennikarstwa w Polsce.

Jest Pan dziennikarzem śledczym, czy kiedykolwiek w Pana działaniach pojawiło się miasto Ostrołęka?

Tak. Robiłem tutaj film o Leszku Bączku, inspektorze skarbowym, który wykrył nieprawidłowości przy rebrandingu Orlenu, pewne przestępstwa związane z działalnością mafii paliwowej. Został wystawiony przez swoich zwierzchników, żeby ci przestępcy go zastrzelili. Ukrywał się we Włoszech. Po powrocie spotkałem go na stacji benzynowej pod Częstochową. Płakał. Potem sprawdziłem jego historię, rzeczywiście była prawdziwa i zrobiłem o tym film. Wtedy pojawiła się po raz pierwszy w mojej zawodowej drodze Ostrołęka.

Polskie Służby Specjalne. Jaki mają wpływ na dzisiejszą rzeczywistość gospodarczą?

Macie tutaj Zakłady Mięsne JBB. Dwa razy zostały podpalone, porwano córkę właściciela, czy ktoś znalazł sprawców? To jest jeden z przejawów tego jak działają w Polsce służby specjalne. Tak wpływają na biznes, a jak wpływają na politykę to widać w Sejmie, kiedy ludzie rozsądni zaczynają wypowiadać bardzo nierozsądne zdania i na dodatek są bardzo przestraszeni.

Wróćmy premiery. „Mitzvah” – skąd taki tytuł, co on oznacza?

„Mitzvah”, czyli dobry uczynek. W religii żydowskiej ma bardzo ważne znaczenie i wysokie miejsce, jako działanie dla bliźniego. W tym filmie chcieliśmy przedstawić dylematy nowoczesnego człowieka, który spotyka się z odwiecznymi problemami ale jednocześnie świat przynosi mu pewne rozwiązania, których wcześniej nie było i które rodzą nowe pokusy. Taką pokusą jest handel organami ludzkimi, czyli wykorzystywanie biednej części świata przez bogatych. Pokazujemy ten problem na przykładzie nerki, która wędruje od biednego wieśniaka z Mołdawii do bogatego biznesmena w Izraelu. W międzyczasie pośrednim przystankiem tej nerki jest Stambuł, gdzie dokonuje się nielegalnych operacji transplantacyjnych. To właśnie stało się okazją, żeby pokazać odwieczne dylematy na styku trzech wielkich religii, różnych cywilizacji i na styku różnych postaw ludzkich wobec tego problemu.

Ile czasu zajęły zdjęcia do filmu?

Zdjęcia do filmu wykonywaliśmy w Mołdawii, Odessie, Stambule i w całym Izraelu. Same zdjęcia zajęły nam półtora roku. Montaż, przygotowanie filmu trwało niemal 3 lata.

Jak zmienił się wasz pogląd na temat problemu handlu ludzkimi organami, przed i po nakręceniu dokumentu?

Myślę, że on się nie zmienił. Od samego początku staraliśmy się zrozumieć istotę tego problemu, czyli możliwość służenia bliźniemu pomocą. Jest to możliwe tylko w przypadku nerek, ponieważ mamy je dwie. Zdarzają się sytuacje, w których ktoś dobrowolnie oddaje komuś nerkę po to żeby żył i to jest właśnie wielki heroizm. Zdarzają się również sytuacje, kiedy giną ludzie, kiedy przeznaczają swoje ograny do pomocy innymi np. serce, płuca. To jest piękne i zawsze mieliśmy takie poglądy – jest to piękny heroiczny czyn. Dużo gorszą rzeczą jest oczywiście podziemie transplantacyjne, wykorzystywanie biednych ludzi. Do tego mamy negatywny stosunek, lecz często trudno przesądzić kto jest winowajcą a kto jest pokrzywdzonym.

Jakie są największe różnice w postrzeganiu handlu narządami między Izraelem a Polską?

W Izraelu od dawna trwa otwarta dyskusja na ten temat. Ta dyskusja toczy się pomiędzy środowiskami ortodoksyjnych Żydów, absolutnie wykluczających taką możliwość, miedzy Żydami, którzy mają bardzo zdeformowany stosunek do swojej religii i wreszcie między niewierzącymi Żydami. Jest wielkie napięcie, wielka dyskusja, mnóstwo argumentów. Izrael jest jednym z krajów, w których w tej sprawie nie ma hipokryzji. W Polsce jeszcze tego problemu nie wystawialiśmy na forum publicznym. U nas nie ma warstwy zamożnych, którzy w ten sposób ratowaliby swoje życie, jest ich zbyt mało, ale kiedy pojawi się oferta, rynek to pojawi się też problem nielegalnych transplantacji. To spotkało każdy kraj i nas też to czeka.

Jeśli chodzi o trzy wielkie religie: katolicyzm, prawosławie i islam – jaki jest ich stosunek do transplantacji?

Islam podchodzi do tego w sposób bardziej otwarty niż katolicyzm. Prawosławie stawia tą sprawę w różny sposób. Do tego trzeba ogólnej mądrości, pokoju, żeby to wszystko dobrze zrozumieć. Wiemy na pewno, że chrześcijanie dopuszczają transplantację, w momencie kiedy to ratuje życie i nie narusza życia innego człowieka. Świadkowie Jehowy dla przykładu nie dopuszczają nawet przetaczania krwi.

Czy dokument „Mitzvah”, który wzbudza niemałe kontrowersje może trafić na ekrany telewizji publicznej?

Ten film został odrzucony przez polską telewizję publiczną, bez podania przyczyn. Nie potraktowano poważnie tego filmu, natomiast znalazł on swoją emisję na kanale Planet. Film jest wyświetlany na festiwalach np. w Teheranie, Al Jazeera Film Festival, Qatarze. Dostaliśmy nagrody na festiwalach w Kiszyniowie, Warszawie, także film się pokazuje…

w innych krajach jest jednak większa rozmowa na takie tematy, a w Polsce nie słyszymy o tym w telewizji.

Tak. U nas dziennikarstwo nie zajmuje się problematyką międzynarodową. Jest wielki kryzys. Wszyscy zajmują się propagandą, rozgrywkami politycznymi a zupełnie nie pokazują nam kontekstu w jakim żyjemy, kontekstu świata. Polscy dziennikarze są niedokształceni, sprowadzani do roli tub propagandowych i bardzo mi przykro, bo ja też uprawiam ten zawód i jestem postrzegany jak wielu moich kolegów, że ten zawód źle wykonują. Nie możemy skupiać się non stop na tym co się dzieje w Warszawie na ulicy Wiejskiej i nie zauważać niczego innego. Kiedyś to musi eksplodować i pojawi się w końcu normalne dziennikarstwo. Na własnej skórze odczułem ten brak zainteresowania problematyką międzynarodową, wydając książkę „Tragarze Śmierci” opowiadającą o najważniejszych terrorystach współczesnego świata przed Al-Kaidą i zawierającą wywiady z tymi najsłynniejszymi terrorystami. W Polsce ona nie znalazła zainteresowania, sprzedał się cały nakład ale bez większego rozgłosu, więc to świadczy o naszym dziennikarstwie. Wydawca uwięził mi tą książkę, więc nie mogę odpowiedzieć na głosy zainteresowania ze strony Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Francji, gdzie chcą tą książkę wydać.

 

Z Witoldem Gadowskim rozmawiał Piotr Lenda

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu