Janusz Szewczak: „W naszych warunkach euro nie wchodzi na razie w rachubę i chwała Bogu”

W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” nowy minister finansów Mateusz Szczurek stwierdził, że strefa Euro nie będzie dla Polski korzystna. Te słowa wywołały niemałe poruszenie. „Ta wypowiedź raczej dobrze świadczy o panu Szczurku, ale warto jednak powiedzieć, że premier Tusk zapowiadał przystąpienie do strefy już w 2011 roku – a to szef Szczurka – więc to jakoś wszystko się kupy nie trzyma” – komentuje Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK.
Polska > Prawo i gospodarka
fot. sxc.hu

W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” nowy minister finansów Mateusz Szczurek stwierdził, że strefa euro nie będzie dla Polski korzystna. Te słowa wywołały niemałe poruszenie. „Ta wypowiedź raczej dobrze świadczy o panu Szczurku, ale warto jednak powiedzieć, że premier Tusk zapowiadał przystąpienie do strefy już w 2011 roku – a to szef Szczurka – więc to jakoś wszystko się kupy nie trzyma” – komentuje Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK.

Jak brzmią słowa ministra finansów w świetle tych pozytywów na temat euro, które przez wiele lat słyszeliśmy?
– Najwidoczniej przebija się trochę racjonalności w tej wypowiedzi, bo wiadomo, że przystąpienie do strefy euro jest w dzisiejszych warunkach nierealne i tak będzie przez wiele lat. Ta wypowiedź raczej dobrze świadczy o panu Szczurku, ale warto jednak powiedzieć, że premier Tusk zapowiadał przystąpienie do strefy już w 2011 roku – a to szef Szczurka – więc to jakoś wszystko się kupy nie trzyma. Nie wiadomo, jak się skończy sprawa Greków, Hiszpanów, Portugalczyków. Niewykluczone, że  Grecja zostanie bez tej pięcioletniej pomocy i będzie musiała się poddać oraz wycofać z systemu euro. Również w naszym kraju nie ma co na razie o euro myśleć. Mamy większe problemy w finansach publicznych niż kwestie euro.

Na temat Grecji wypowiedział się minister Radosław Sikorski, który stwierdził w jednym z wywiadów, że „Pieniądze dla Grecji były niewielkie. To była faktycznie pomoc dla banków francuskich i niemieckich”. Co pan na to?
– Ja o tym mówiłem dawno i dziwne, że minister się tak późno zorientował, że pieniądze tylko przefrunęły przez Grecję i powędrowały do banków niemieckich i francuskich. Najgorsze jest to, że zamiast realnie pomóc Grekom, to pomoc trafiła do bankierów Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Ja od dawna podkreślam, że taka metoda walki z kryzysem jaką proponują pani Merkel i pan Ayrault, prowadzi do jeszcze większego pogłębienia choroby.

Jak zatem jest z tym pożądanym przez wszystkich euro? Do czego może doprowadzić nasz kraj wstąpienie do strefy, a czym może skutkować pozostanie przy swojej walucie?
– Kto ma własną walutę, ten ma szansę się ratować i dokapitalizować własną gospodarkę oraz własne struktury finansowe. Jak na euro wyszła Grecja, Hiszpania, Portugalia czy Słowenia, to wszyscy widzą. Te kraje na wiele lat będą niewolnikami w spłacaniu długów. W naszych warunkach euro nie wchodzi na razie w rachubę i chwała Bogu. Czeski premier swego czasu pytany o to, kiedy jego kraj wejdzie do strefy, odpowiedział, iż „nie wyklucza, że za 262 lata”. W tym zobowiązaniu nie ma konkretnej daty stąd taka odpowiedź. Zanim spełnimy warunki wejścia do strefy euro, to niewykluczone, że się Unia Europejska rozpadnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu