Zbigniew Kuźmiuk: Decyzja PO dot. referendum ws. sześciolatków uderza także w jej elektorat

W piątek, 8 listopada, Sejm odrzucił obywatelski wniosek w sprawie referendum, które miało dotyczyć m.in. posłania sześciolatków do szkół. I choć pod wnioskiem o przeprowadzenie głosowania podpisało się prawie milion Polaków, nie przekonało to koalicji rządzącej. „Partia, która ma w nazwie słowo „obywatelska”, głosuje przeciwko obywatelom. Platforma wyraźnie coraz bardziej boi się Polaków i mam nadzieję, że Polacy to dostrzegą” – ocenia w rozmowie z nami poseł Zbigniew Kuźmiuk [PiS].
Polska > Opinie
Fot. kuzmiuk.com.pl

W piątek, 8 listopada, Sejm odrzucił obywatelski wniosek w sprawie referendum, które miało dotyczyć m.in. posłania sześciolatków do szkół. I choć pod wnioskiem o przeprowadzenie głosowania podpisało się prawie milion Polaków, nie przekonało to koalicji rządzącej. „Partia, która ma w nazwie słowo „obywatelska”, głosuje przeciwko obywatelom. Platforma wyraźnie coraz bardziej boi się Polaków i mam nadzieję, że Polacy to dostrzegą” – ocenia w rozmowie z nami poseł Zbigniew Kuźmiuk [PiS].

Dlaczego według pana Platforma Obywatelska była tak bardzo zdeterminowana w sprawie odrzucenia wniosku o referendum ws. sześciolatków?
– To jest co najmniej zastanawiające. Partia, która ma w nazwie słowo „obywatelska”, głosuje przeciwko obywatelom. Platforma wyraźnie coraz bardziej boi się Polaków i mam nadzieję, że Polacy to dostrzegą. To głosowanie było rzeczywiście niezmiernie ważne. Ono przecież nie przesądzało o tym, że to referendum się odbędzie – można było przecież na ten temat w Sejmie dyskutować. Nawet pan premier Donald Tusk, do głębi poruszony wszedł na mównicę i wypowiadał się dosyć koncyliacyjnie, ale jednocześnie została podjęta drastyczna decyzja, aby ten obywatelski wniosek odrzucić. Moim zdaniem to potwierdza tylko antyobywatelskość Platformy. Warto dodać, że przy okazji tej dyskusji, klub Prawa i Sprawiedliwości wreszcie – po wieli miesiącach trzymania projektu przez panią marszałek Ewa Kopacz w zamrażarce – miał okazję do zaprezentowania wniosku o rozpoczęcie debaty nad zmianą Konstytucji w zakresie referendów. Chcieliśmy, aby milion podpisów uruchamiało referendum automatycznie. Wydaje nam się, że zebranie takiej liczby podpisów i zorganizowanie wokół jakiejś idei tak dużej grupy ludzi, powinno dawać obywatelom wręcz oczywiste prawo do referendum w danej sprawie. Niestety, także i ten projekt został odrzucony w pierwszym czytaniu. Ta antyobywatelskość obecnej koalicji PO-PSL potwierdza się w zasadzie w każdym głosowaniu.

Czy to normalne, że w demokratycznym państwie milion podpisów obywateli ląduje w koszu?
– Absolutnie nie. Protestowaliśmy przeciwko temu w każdy możliwy sposób, zgłaszaliśmy także wnioski o przerwę, żeby koalicja się jeszcze raz naprawdę namyśliła. Niestety, decyzje polityczne zapadły i wszyscy, jak jeden mąż, zostali zobowiązani do głosowania za odrzuceniem tego referendum. Co prawda dwie osoby z PSL się wyłamały, jednak okazało się, że w międzyczasie skaptowano tzw. posłów niezależnych.

Czy zlekceważenie tak dużej ilości podpisów ujdzie władzy na sucho?
– Nie sądzę. To, co zrobiła Platforma, w dużej części uderza także w jej elektorat, młodych ludzi, którzy mają często jedno, dwoje dzieci i którzy są przerażeni stanem nieprzygotowania polskich szkół do wprowadzenia planowanej zmiany. To dotyczy przecież nie tylko małych szkół wiejskich, gdzie gigantycznym problemem są dowozy do szkoły. Bardzo często – nawet w tak dużych miastach jak Warszawa – szkoły nie są przygotowane do przyjęcia sześciolatków. Ci młodzi ludzie – bardzo często elektorat Platformy Obywatelskiej – są tymi decyzjami przerażeni. Zresztą w tej sprawie rzecz jest dosyć jednoznaczna – jeżeli tylko 15 proc. rodziców, pomimo nachalnej propagandy rządowej na którą wydano 4 mln złotych, posłało w tym roku dzieci do szkół, to świadczy o tym, że rodzice ten problem rozumieją. Można stwierdzić, że do szkół zostały posłane dzieci najzdolniejsze i odpowiednio do tego przygotowane. Co więcej, zrobili to rodzice, którzy są w stanie pomóc dzieciom w tym przyśpieszonym procesie edukacyjnym. Pozostali uznali, że ich dzieci najzwyczajniej nie dadzą rady, a niestety od przyszłego roku będziemy mieli w tej kwestii obligatoryjność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu