W PSL swój człowiek jest najważniejszy?

Karolina Łazicka od 1 października pracuje w ostrołęckim biurze ARiMR. Pracuje, bo wygrała konkurs. Jednocześnie jest przewodniczącą rady gminy Goworowo, do której weszła z listy PSL. Z kolei jej ojciec – Marek Błaszczak – to dyrektor oddziału terenowego Agencji Nieruchomości Rolnych w Warszawie i członek zarządu mazowieckiego PSL. Natomiast kierownikiem ARiMR w Ostrołęce jest Krzysztof Bałdyga, szef miejskich struktur ludowców. Po tej wyliczance w oczach robi się wręcz zielono od czterolistnych koniczynek…
Goworowo > Nasze sprawy
Od lewej: Marek Błaszczak, dyrektor oddziału terenowego ANR w Warszawie; pracownica ARiMR; Jarosław Kalinowski, europoseł PSL; Ryszard Gocłowski, wójt gminy Czerwin, pracownica ARiMR; Krzysztof Bałdyga, kierownik biura powiatowego ARiMR / fot. arimr.gov.pl

Karolina Łazicka od 1 października pracuje w ostrołęckim biurze ARiMR. Pracuje, bo wygrała konkurs. Jednocześnie jest przewodniczącą rady gminy Goworowo, do której weszła z listy PSL. Z kolei jej ojciec – Marek Błaszczak – to dyrektor oddziału terenowego Agencji Nieruchomości Rolnych w Warszawie i członek zarządu mazowieckiego PSL. Natomiast kierownikiem ARiMR w Ostrołęce jest Krzysztof Bałdyga, szef miejskich struktur ludowców. Po tej wyliczance w oczach robi się wręcz zielono od czterolistnych koniczynek…

Córka niedoszłego senatora

W konkursie ogłoszonym przez mazowiecki oddział regionalny Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o stanowisko inspektora ubiegało się osiemnaście osób – w tym trzy obecne stażystki. Jednak najlepszą kandydatką z osiemnastki okazała się Karolina Łazicka i to ona otrzymała pracę w ostrołęckim biurze powiatowym agencji.

Niby nic wielkiego, ot, kolejny konkurs, w którym wybrano kandydata najlepszego z możliwych. Bo o pracę starać mógł się przecież każdy, ale otrzymała ją ta osoba, która „spełnia wszystkie oczekiwania pracodawcy” – jak napisano w informacji o wynikach naboru na stanowisko inspektora. Wyobraźnia zaczyna działać, kiedy na konkurs spojrzymy z trochę innej perspektywy.

Karolina Łazicka jest prywatnie córką Marka Błaszczaka – dyrektora oddziału terenowego Agencji Nieruchomości Rolnych w Warszawie. Błaszczak jest oprócz tego członkiem zarządu mazowieckich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego. W 2011 roku starał się dostać – bezskutecznie – z listy tego ugrupowania do Senatu. Startował z okręgu podwarszawskiego.

Marek Błaszczak – oprócz tego, że jest aktywnym partyjnym działaczem i zajmuje wysokie stanowisko w państwowej agencji – jest również znajomym Krzysztofa Bałdygi, kierownika ostrołęckiego biura powiatowego ARiMR. Bałdyga również jest członkiem zarządu mazowieckiego PSL i dodatkowo szefem ostrołęckich struktur tej partii. Warto też wspomnieć, że Krzysztof Bałdyga zasiadał w komisji konkursowej, która wybierała spośród kandydatów osobę na stanowisko inspektora w zarządzanej przez niego jednostce.

„Ja się już od taty odpięłam”

Karolina Łazicka, zapytana przez nas o całą sytuację, nie kryła zaskoczenia.

– Jestem bardzo zaskoczona, że państwo dzwonicie i pytacie mnie o takie sprawy – dziwiła się Łazicka. – Często to zależy od wielu aspektów i jest to związane z wieloma rzeczami [zwycięstwo w konkursie – przyp. red.] Nie wiem, dlaczego w ogóle ktoś się interesuję tą sprawą i z czym ją wiąże. Konkurs został rozpisany, wszystko jest jawne, jasne i wiadome – dodawała.

Według Łazickiej, jej polityczne powiązania nie miały wpływu na decyzję komisji konkursowej. Co więcej, podkreślała, że nawet jej obecność w radzie gminy Goworowo nie jest zasługą startu z listy PSL.

– Nie rozumiem, dlaczego w ogóle państwo łączycie tak tę sprawę. Nie powinno się tak insynuować takich rzeczy – mówiła Łazicka. – Ja mieszkam na wsi i ludzie na wsi wybierają człowieka niezależnie od tego, z jakiej jest partii, ale głosują na człowieka. Ja startowałam do rady ze swojej miejscowości, gdzie jest może niewielu mieszkańców, którzy jednak postawili na mnie – zaznaczała.

Cała sprawa według Łazickiej to „podważanie jej kompetencji i doszukiwanie się jakichś powiązań”.

– Nie wiem, jak można takie informacje wysnuwać. Jest mi bardzo przykro, że w taki sposób ktoś podchodzi do sprawy. Nie robię z tego żadnej tajemnicy, gdzie pracuje mój tata, jednak nie jest on pracownikiem agencji, gdyż ja oczywiście nie mogłabym być tu wtedy zatrudniona – przyznawała.

Jak podkreślała Łazicka, bardzo ciężko jej zrozumieć, dlaczego ludzie tak odbierają jej sukces w konkursie i przypisują zwycięstwo powiązaniom politycznym. – Jest mi po prostu przykro – żaliła się w rozmowie z nami.

– Jak tak w ogóle można myśleć? Ja nie rozumiem, kto takie rzeczy może podejrzewać i wysnuwać takie wnioski? Jeśli ma tak być – a widzę, co się dzieję – to na pewno nie będę startować w przyszłych wyborach do rady gminy – zaznaczała.

– Uważam, że nie ma w tej sprawie nic do wyjaśnienia – mówiła. – Konkurs nie odbywał się w Ostrołęce, ale w Warszawie. Były jasne reguły, proszę zobaczyć, ile osób tam przystąpiło. Czy to świadczy, że ja nie mogłam się nauczyć i przejść procesu pozytywnie? – dopytywała nas Łazicka.

Kończąc rozmowę, świeżo upieczona inspektor zdecydowanie zaprzeczyła, że jej polityczne koneksje mogły mieć jakikolwiek wpływ na decyzję komisji konkursowej.

– Ja mam już ponad trzydzieści lat i może się już od taty odpięłam. Chciałam zapewnić, że na pewno tak nie jest – stanowczo podkreśliła Karolina Łazicka.

„Powiązania rodzinno-polityczne”

O ile Karolina Łazicka chciała z nami rozmawiać, to jej obecny przełożony – czyli kierownik ostrołęckiego biura powiatowego ARiMR, Krzysztof Bałdyga – raczej rozmowny nie był. Kiedy tylko usłyszał, o co chcemy go zapytać, właściwie od razu odesłał nas gdzie indziej.

– To są sprawy osobowe i można ewentualnie zadzwonić do kadr do Warszawy, gdyż te sprawy są ewidencjonowane w oddziale regionalnym agencji – powiedział Bałdyga. – Nie chcę ani potwierdzić tych informacji, ani im zaprzeczyć. Po prostu nie chcę się wypowiadać w tej kwestii – zaznaczył.

Krzysztof Bałdyga nie chciał także odpowiedzieć na pytanie, czy jako kierownik biura był w komisji oceniającej wnioski konkursowe. – Proszę o te sprawy pytać w kadrach w warszawskim oddziale regionalnym.  Nie jestem upoważniony do udzielania informacji – uciął.

– Ja już powiedziałem, to co miałem powiedzieć. W sprawach zatrudnień jest regulamin, jest ogłoszony konkurs i to wszystko jest rozpatrywane i rozstrzygane w oparciu o ten regulamin – stwierdził. –  Moja opinia – jako kierownika biura powiatowego – w tej kwestii nie ma żadnego znaczenia – dodał.

Szef ostrołęckich struktur PSL nie był również w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy zwycięstwo Łazickiej w konkursie może mieć związek z powiązaniami politycznymi.

Idąc za wskazówkami kierownika biura powiatowego ARiMR w Ostrołęce, postanowiliśmy skontaktować się z mazowieckim oddziałem regionalnym agencji, gdzie była przeprowadzana rekrutacja na stanowisko inspektora.

– Uprzejmie informujemy, że pani Karolina Łazicka zatrudniona w biurze powiatowym ARiMR w Ostrołęce wygrała konkurs, ponieważ jako jedyna spośród osiemnastu kandydatów spełniała wszystkie oczekiwania pracodawcy – poinformowała nas Joanna Woźniak z biura zarządzania zasobami ludzkimi mazowieckiego oddziału regionalnego ARiMR. – Bezbłędnie napisała test, a podczas rozmowy kwalifikacyjnej wykazała się wiedzą merytoryczną wymaganą na oferowanym stanowisku pracy – dodała.

Oczywiście żadne pozamerytoryczne względy nie miały wpływu na decyzję w sprawie wyboru Łazickiej.

– Powiązania rodzinno-polityczne pani Łazickiej nie mogły mieć żadnego wpływu na jej zatrudnienie w biurze powiatowym w Ostrołęce, bowiem nie były nam znane – zapewniła Woźniak.

Tym, że wszyscy stanowczo zaprzeczają, iż zatrudnienie Karoliny Łazickiej w ostrołęckim ARiMR mogło mieć coś wspólnego z jej – jak to określiła Joanna Woźniak – „powiązaniami rodzinno-politycznymi”, nie jesteśmy zaskoczeni. Zapewne radna Łazicka dostała pracę, bo okazała się najlepsza z całej osiemnastki kandydatów. I tylko jakaś odganiana ze wszystkich sił złośliwość każe nam w kontekście całej tej sprawy parafrazować hasło PSL z ostatniej kampanii parlamentarnej. Tym, którzy nie pamiętają, przypominamy – brzmiało ono „Człowiek jest najważniejszy”. Czy pomysłodawcy hasła mieli na myśli „swojego” człowieka?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu