„Nie dziwi mnie, że sprawami Kościoła najczęściej „zajmują się” TVN, „Gazeta Wyborcza”, „Wprost”, „Polityka” i „Newsweek”. Uważam, że nagłaśnianie tego rodzaju problemów przez wymienione media, nie ma na celu rozwiązania problemu, ale raczej ośmieszenie duchownych i całego Kościoła” – mówi Norbert Dawidczyk, wiceprzewodniczący Rady Krajowego Zespołu Koordynatorów Odnowy w Duchu Świętym w Polsce.
Czy Kościół w radzi sobie z tak ostatnio nagłaśnianym problemem pedofilii w swoich kręgach?
– Najpierw spróbujmy dobrze zdefiniować pojęcie Kościół. Wiele środowisk uważa, że Kościół to tylko księża i zakonnicy. Taką definicję forsują m.in. media liberalne i lewicowe. To jednak jest tylko niewielka część prawdy. Ponieważ Kościół to wspólnota serc, którą stanowi nie tylko duchowieństwo, ale także miliony świeckich na całym świecie. Ja też czuję się jego częścią, a więc rozmawiamy o wspólnocie, której ja i moja rodzina jesteśmy członkami. Domyślam się, że pytanie dotyczy tylko duchownych, ponieważ to jest dzisiaj popularny temat dla mediów. Najpierw trzeba sobie jasno powiedzieć, że problem pedofilii dotyczy wielu środowisk w Polsce i na świecie. Dzisiaj w naszym kraju bardzo dużo mówimy o tym problemie i można odnieść wrażenie, że jest to jeden z najpoważniejszych polskich problemów społecznym. Z tego co wiem, tak jednak nie jest. Oczywiście to nie zmienia faktu, że jest to problem. Szczególnie chętnie nagłaśnia się tego typu zdarzenia z udziałem księży. To jest bardzo medialne, bardzo nośne. Każde takie zdarzenie jest złe i należałoby je wyjaśnić, a potem wyciągnąć konsekwencje. Hierarchowie Kościoła rozwiązują tego rodzaju problemy dwojako – albo przemilczają problem, nie badając zbytnio okoliczności danego zdarzenia, albo w sposób zdecydowany wyciągają konsekwencje wobec danej osoby. Ten drugi wariant – moim zdaniem – jest właściwy, pod warunkiem, że dane zdarzenie jest zbadane i wyjaśnione. Trzeba pamiętać, że przedwczesne oskarżanie kogoś może być bardzo krzywdzące.
Nie odnosi pan czasami wrażenia, że problem pedofilii wśród duchownych zamiast Kościoła rozwiązują media?
– Mam duży dystans do przekazów medialnych, które rozpowszechniają tzw. media wiodące. To działa według następującego schematu – najpierw jedna gazeta zaczyna jakiś temat, a potem natychmiast kilka innych dzienników czy tygodników podejmuje go, rozwijając inne szczegóły i nie zmieniając podstawowego przekazu. W takich sytuacjach można odnieść wrażenie, że dane zdarzenie jest problemem ogólnopolskim, a media przedstawiają go w sposób obiektywny i prawdziwy. Ten schemat działania zafunkcjonował np. przy powtarzaniu oficjalnych informacji o tragedii smoleńskiej np. o pijanych pilotach, „pancernej brzozie” i innych. Dzisiaj wiemy, że to był przekaz nieprawdziwy i że była to zaplanowana akcja, która miała na celu przekierować winę za tragedię na osoby lecące w samolocie. Mówię o tym, aby nakreślić z grubsza działanie głównych polskich mediów. Dodam tylko, że nie jest tajemnicą, że nie są one przychylne Kościołowi. W takiej sytuacji nie dziwi mnie, że sprawami Kościoła najczęściej „zajmuje się” TVN, „Gazeta Wyborcza”, „Wprost”, „Polityka” i „Newsweek”. Uważam, że nagłaśnianie tego rodzaju problemów przez wymienione media, nie ma na celu rozwiązania problemu, ale raczej ośmieszenie duchownych i całego Kościoła. Oczywiście medialna kontrola bolączek Kościoła zmusza jego przełożonych do szybszej reakcji na negatywne zachowania poszczególnych członków Kościoła. Z tego powodu należy się cieszyć.
Wsłuchując się w przekaz niektórych mediów można dojść do wniosku, że im nie chodzi o walkę z pedofilią, tylko o walkę z Kościołem.
– Tak jak wspomniałem wcześniej, media liberalne i lewicowe walczą z Kościołem. Każde negatywne wydarzenie w Kościele pozwala niektórym dziennikarzom krytykować wszystkich i wszystko. Jeśli przyjrzymy się przekazom medialnym, np. w sprawie ks. Wojciecha Lemańskiego, to uzyskujemy obraz „dobrego” księdza i „złego” biskupa. „Dobry” ksiądz oskarża Kościół i dlatego może być zapraszamy przez redakcje kilku mediów. „Zły” biskup broni Kościoła, a więc nie rozmawiamy z nim, tylko go oskarżamy. Walka z Kościołem trwa. Jednak, jak wiemy, z większym lub mniejszym nasileniem trwa ona już od dwóch tysięcy lat. Wszystkie te działania w historii ludzkości zakończyły się fiaskiem. Kościół, mimo wielu dramatycznych prześladowań – przetrwał. Bardzo mnie to cieszy, bo ani ja, ani wielu moich znajomych, nigdy byśmy bez Niego nie doświadczyli dobrodziejstwa ewangelizacji i przemiany życia, a przez to nie moglibyśmy mówić o sobie, że jesteśmy szczęśliwymi ludźmi. To byłaby duża strata.