Oficjalne wyniki referendum w gminie Czerwin. Nie poszli głosować, bo „bali się, że stracą pracę”?

W niedzielę mieszkańcy gminy Czerwin wzięli udział w referendum dotyczącym odwołania wójta Ryszarda Gocłowskiego oraz wszystkich radnych. Głosowanie zostało uznane za nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji – do urn poszło zaledwie 330 z 4217 uprawnionych do głosowania osób. Jednak zaskoczonych nie było pewnie zbyt wielu, bo mieszkańcy gminy, z którymi rozmawialiśmy w czasie trwania referendum, spodziewali się słabego wyniku.
Czerwin > Nasze sprawy
fot. pl / epowiatostrolecki.pl

W niedzielę mieszkańcy gminy Czerwin wzięli udział w referendum dotyczącym odwołania wójta Ryszarda Gocłowskiego oraz wszystkich radnych. Głosowanie zostało uznane za nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji – do urn poszło zaledwie 330 z 4217 uprawnionych do głosowania osób. Jednak zaskoczonych nie było pewnie zbyt wielu, bo mieszkańcy gminy, z którymi rozmawialiśmy w czasie trwania referendum, spodziewali się słabego wyniku.

Jedynie, tylko, zaledwie…

Aby referendum w gminie Czerwin było ważne, do urn musiało pójść co najmniej 3/5 osób, które głosowały w wyborach samorządowych w 2010 roku, czyli 1571 w przypadku rady gminy i 1506 w przypadku wójta. Jednak w niedzielę, 6 października, za odwołaniem wójta Ryszarda Gocłowskiego zagłosowało zaledwie 303 z 4217 uprawnionych do głosowania osób, natomiast za odwołaniem rady gminy 295 osób. W sumie w referendum wzięło udział 330 mieszkańców gminy Czerwin, co dało frekwencję 7,8 proc.

Na czas trwania referendum utworzono w gminie siedem obwodowych komisji wyborczych. W Czerwinie na 1701 uprawnionych do głosowania w referendum wzięło udział 157 osób. W Malinowie Nowym na 250 uprawnionych zagłosowało jedynie 9 osób. W Jarnutach na 262 głosowało tylko 10 osób. W Suchcicach na 213 uprawnionych zagłosowało zaledwie 13 osób. W Laskach Szlacheckich na 535 w głosowaniu wzięło udział 89 osób. W Piskach na 918 uprawnionych do urn poszło 40 osób. Natomiast w miejscowości Gocły na 338 uprawnionych do głosowania w referendum wzięło udział 11 osób.

Referendum kosztowało prawie 20 tys. zł. Na tę kwotę złożyły się diety członków gminnej oraz obwodowych komisji wyborczych, a także koszt obwieszczeń, kart wyborczych i przygotowanie list uprawnionych do głosowania.

Spodziewali się porażki

W trakcie trwania referendum zapytaliśmy kilkoro biorących w nim udział mieszkańców gminy, jak głosowali. Większość z rozmówców opowiedziała się za odwołaniem wójta i rady.
– Głosowałem za odwołaniem wójta i rady. Średnio podoba mi się gospodarowanie pieniędzmi gminy. Chociaż parę inwestycji, które miały być wykonane dużo wcześniej, o dziwo zostały zrobione ostatnio – mówił 25-letni Grzegorz, mieszkaniec Czerwina. – Wójt nie spełnia swojej funkcji, nie dba o gminę – dodawał 26-letni Andrzej.

Podobne zdanie miała 30-letnia Małgorzata, również mieszkanka Czerwina. – Głosowałam za odwołaniem wójta i rady. Nie chodziło mi o wiatraki, tylko o niegospodarność wójta – zaznaczała w rozmowie z nami.

Niektórzy z rozmówców pytani o frekwencję odpowiadali, że niewiele osób weźmie udział w referendum i cała inicjatywa okaże się porażką, ponieważ „ludzie boją się, że stracą pracę”.

– Moi sąsiedzi i inni mieszkańcy nie wezmą udziału w referendum. Zakończy się ono porażką. Tu się wszyscy znają, wydałoby się, kto głosował za odwołaniem wójta. Ludzie boją się, że stracą pracę – mówiła nam 26-letnia Małgorzata z Czerwina.

Spośród zapytanych przez nas osób znalazły się również i takie, które krytykowały referendum, mówiąc, że „to tylko wyrzucanie pieniędzy w błoto”.

– Uważam, że w przyszłym roku będą wybory i każdy kto będzie chciał, żeby wójt pełnił dalej swój urząd, to zagłosuje na niego albo nie. Moim zdaniem referendum nie było potrzebne, to tylko wyrzucanie pieniędzy w błoto – zaznaczała 33-letnia Monika z Malinowa.

Inny mieszkaniec tej miejscowości podkreślał w rozmowie z nami, że referendum odbyło się nie z powodu niegospodarności wójta, tylko było formą sprzeciwu jego inicjatorów wobec budowy elektrowni wiatrowych na terenie gminy.

– Referendum odbyło się po to, żeby jego inicjatorzy mogli pokazać, że sprzeciwiają się budowie wiatraków w naszej gminie. Nikt nie chciał udostępnić ziemi do tego, więc wójt na swoich polach chciał stawiać wiatraki. Dla mnie ten człowiek jest neutralny, ja tam do niego nic nie mam. Wiem jedynie, że to przez te wiatraki referendum się odbyło. Dla mnie to zamknięty temat, nie będę głosował na dziadostwo, które inicjatorzy chcą stworzyć – tłumaczył 29-letni Roman.

„Wiedziałem, że mam spore poparcie”

Zdaniem wójta, „w referendum wzięli udział ci, którzy mieli żal do mnie o to, że jestem wójtem”. – Natomiast pozostali widocznie docenili moją wieloletnią  pracę – podkreśla w rozmowie z naszym portalem Ryszard Gocłowski.

Wójt dodaje, że jest mile zaskoczony tak niską frekwencją. – Nigdy nie bałem się brać udział w wyborach na wójta, bo wiedziałem, że mam spore poparcie. Jestem wójtem przecież od 19 lat. Tym razem było podobnie. Jestem mile zaskoczony tak niską frekwencją i że jednak tych przeciwników okazało się  niewielu – mówi.

Uważa też, że „inicjatorom referendum udało się zebrać odpowiednią liczbę podpisów tylko dlatego, że oni okłamywali ludzi”. – Mówili im, że to przeciwko budowie wiatrakom w gminie. Gdyby mówili wprost, że chcą odwołać wójta, to by tylu podpisów nie zebrali – stwierdza.

Jeszcze w niedzielę – tuż po opublikowaniu pierwszych wyników – inicjatorzy referendum zapowiedzieli, że nie zamierzają rezygnować z dalszej walki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu

  • iza

    Ciekawe co jeszcze wymyślicie ? Wójt Gocłowski jak Bruce Wszechmogący? Dajcie spokój!!! Inicjatorzy ponieśli porażkę i moim zdaniem to nie wójta wina a ich samych.