
W Warszawie rozpoczęły się od dawna zapowiadane demonstracje związków zawodowych. Manifestacje potrwają cztery dni, do soboty włącznie. Związkowcy wyrażają w ten sposób niezadowolenie z poczynań ekipy rządzącej oraz brak faktycznego dialogu pomiędzy rządem a społeczeństwem. „Te demonstracje są bardzo silnym sygnałem, że rządy obecnej ekipy powinny zakończyć swoją działalność jak najszybciej” – mówi Jerzy Grabowski, ostrołęcki radny, wieloletni działacz NSZZ „Solidarność”.
W środę rozpoczęły się protesty związkowców w Warszawie. Czy sądzi pan, że te demonstracje coś zmienią?
– Ja od dawna już mówię, że to najwyższa pora, aby rządy Donalda Tuska się skończyły. Myślę, że te demonstracje przynajmniej obudzą ludzi i społeczeństwo, bo to co się dzieje w tej chwili z kodeksem pracy, z OFE i z naszym budżetem, to jest skandal.
Czy jest ryzyko, że w czasie czterodniowych demonstracji może dojść do prowokacji, które postawią w złym świetle związki zawodowe i protestujących?
– Związki przygotowywały się do tych demonstracji od miesięcy i powinny sobie raczej poradzić z opanowaniem sytuacji, pilnując, żeby do żadnych prowokacji nie doszło. Jednak mimo wszystko sądzę, że można spodziewać się prowokacji, bo tak naprawdę obecny rząd już niczym nie zaskoczy i wszystkiego można po nim oczekiwać.
Na sobotę zapowiadana jest największa manifestacja pod hasłem „Dość lekceważenia społeczeństwa”. Polacy przyłączą się do niej?
– To jest manifestacja związków zawodowych. Uczestnicząc w przeszłości w podobnych manifestacjach, zawsze spotykaliśmy się z sympatią mieszkańców Warszawy. Zawsze była ta sympatia i uważam, że również w tym przypadku będzie podobnie. Jednak nie spodziewałbym się tutaj żadnego zrywu społeczeństwa i rewolucji. Te demonstracje są działaniami, które związki mogą przeprowadzać, aby osiągnąć cel w postaci upadku rządu. To jest ostatni dzwonek dla premiera Donalda Tuska i jego ekipy – demonstracje są bardzo silnym sygnałem, że rządy obecnej ekipy powinny się zakończyć jak najszybciej.