Karczewski: „Rotmistrz Pilecki stał się synonimem walki o wolność, godność i prawdę”

Szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Tomasz Siemoniak, oficjalnie podpisał decyzję o pośmiertnym mianowaniu rotmistrza Witolda Pileckiego na stopień pułkownika. „Ten awans to odzwierciedlenie głosu społeczeństwa” – ocenia decyzję ministra, Jacek Karczewski, historyk i prezes Stowarzyszenia Historii Ziemi Ostrołęckiej im. Aleksandra Bednarczyka „Adama”.
Polska > Opinie
Rotmistrz Witold Pilecki

Szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Tomasz Siemoniak, oficjalnie podpisał decyzję o pośmiertnym mianowaniu rotmistrza Witolda Pileckiego na stopień pułkownika. „Ten awans to odzwierciedlenie głosu społeczeństwa” – ocenia decyzję ministra, Jacek Karczewski, historyk i prezes Stowarzyszenia Historii Ziemi Ostrołęckiej im. Aleksandra Bednarczyka „Adama”.

Witold Pilecki pułkownikiem. Czy to dowód na to, że coś się zmienia i bohaterowie wracają do pamięci Polaków?
– Na pewno coraz więcej informacji dociera do społeczeństwa. Coraz więcej ludzi zaczyna odczuwać dumę z przeszłości i tam poszukiwać wzorców swego postępowania. Wzorców opartych na prawdziwych Polskich bohaterach. Ten awans to odzwierciedlenie głosu społeczeństwa. Bo to właśnie społeczeństwo z potrzeby serca i pamięci cały czas przypomina historię życia Witolda Pileckiego i jego męczeńskiej śmierci. To dzięki nim nasze obecne elity muszą uznać za bohaterów tych, którzy postanowili walczyć ze złem jakie opanowało Polskę. A przypomnijmy, że walka o dobre imię Witolda Pileckiego cały czas trwa. Gdy postanowiono odznaczyć Witolda Pileckiego Orderem Orła Białego, jednym z oponentów był Władysław Bartoszewski – człowiek, który zdawałoby się szczególnie powinien rozumieć co przeszedł Pilecki. Dla mnie w osobie Witolda Pileckiego jest jednak coś więcej. Stając się sztandarową postacią walki narodu polskiego przeciw niemieckim i sowieckim okupantom, został przywrócony nie tylko pamięci, ale i do świata żywych. Jego walka o prawdę i godność trwa dalej. Wokół jego legendy skupia się społeczeństwo oraz świat nauki i kultury; przywracana jest prawda o komunistycznych zbrodniach oraz o kolejnych niezwykłych bohaterach oddających życie za ojczyznę. Takie postacie jak rotmistrz Pilecki stały się synonimem walki o wolność, godność i prawdę. To tak, jakby Witold Pilecki znowu zbierał kolejne informacje, aby ogłosić je światu – powiedzieć prawdę o losach Polski i jej do końca wiernych synów – Żołnierzy Niezłomnych, Żołnierzy Wyklętych.

Pojawiają się głosy, że pośmiertne awanse to niepotrzebne działanie. Czy nie lepszym rozwiązaniem byłyby pomniki, miejsca pamięci takich osób i strony w podręcznikach szkolnych im poświęcone?
– Wszystkie działania zmierzające do godnego upamiętnienia ważnych postaci naszej historii należy odbierać pozytywnie. Oczywiście, że te wspaniałe bohaterskie przykłady powinny znaleźć się w podręcznikach szkolnych, a młodzież powinna być wychowywana w oparciu o ich postawy. Tylko wychowanie poprzez umiłowanie ojczyzny może nam przysporzyć elitę zdolną kierować krajem z uwzględnieniem jego interesów. A jeżeli chodzi o pośmiertne odznaczenia, to osobiście traktuję je w kategoriach ważnego symbolu. To tak jak byśmy powiedzieli „pamiętamy i będziemy pamiętać”. Tym bardziej, że hołd ten składają czynniki państwowe, które przyznają i dają sygnał, że to są faktycznie bohaterowie i może dzięki temu dotrze to do większej grupy ludzi. Na pamięć składają się więc pomniki, miejsca pamięci, nazwy ulic, książki, odznaczenia i awanse pośmiertne. Trzeba korzystać z każdej możliwości, aby przypominać o tych, którzy dla nas oddali swe życie.

Po rotmistrzu Pileckim przyjdzie czas na innych? Czy to początek zmian, które wywołają masową „lawinę pamięci” o bohaterach narodowych?
– Ta lawina już się toczy i jest nie do zatrzymania. Coraz więcej nazwisk z przeszłości jest rozpoznawalnych, coraz więcej powstaje stowarzyszeń, fundacji i innych organizacji pragnących kultywować Polską tradycję i prezentować naszą historię. Słowa uznania należy tu skierować w stronę Instytutu Pamięci Narodowej, który podjął temat podziemia antykomunistycznego i od strony naukowej zrobił bardzo dużo, by odtworzyć tę historię skazaną na zapomnienie i przywrócić jej godne miejsce. Ale ta pamięć to też właśnie działalność środowisk niezależnych. To walka o nazewnictwo ulic, rond i szkół, to walka o możliwość prezentacji tej historii w mediach, to walka o uznanie ich męstwa i poświęcenia, to walka o oczyszczenie po ponad czterdziestoletniej komunistycznej propagandzie, która swe zbrodnie próbowała przykryć oskarżeniem o bandytyzm oraz skazaniem na niepamięć  polskich patriotów. Do dziś przecież oskarżenia o bandytyzm podziemia antykomunistycznego są na porządku dziennym, a to właśnie UB został uznany przez władze polskie po 1989 r. za organizację zbrodniczą. Winę za to ponosi, niestety, nasz system edukacyjny w przedmiocie historii najnowszej. Jego słabość jest przełożeniem na brak elementarnej wiedzy o podziemiu antykomunistycznym oraz komunistycznych oprawcach, którzy w swych metodach tortur prześcignęli gestapowców, co potwierdził sam Witold Pilecki po pobycie w komunistycznej katowni słowami „Oświęcim to była igraszka”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu