
Premier Donald Tusk i minister finansów, Jacek Rostowski, przedstawili plan reformy systemu emerytalnego oraz przeniesienia części środków zgromadzonych w OFE do ZUS. „Mamy dramatyczny stan finansów publicznych, stąd ten rozpaczliwy ruch, który niczego – poza umożliwieniem dalszego zadłużenia Polski i Polaków – nie przynosi” – ocenia w rozmowie z nami Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK.
Premier zapowiada przesunięcie części pieniędzy z OFE do ZUS. Z czym wiąże się taka decyzja?
– To nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem emerytur oraz z tym, że będą one godziwe i przyzwoite. To jest ratowanie stołka przez rząd i ministra finansów. Ci ludzie mają pełną świadomość, że są bankrutami i doprowadzili nasz kraj do plajty. Rząd nie ma pieniędzy i musi sztucznie pomniejszać dług – który zbliża się aktualnie do sumy jednego biliona złotych – żeby móc dalej pożyczać. Przeniesienie obligacji z OFE do ZUS w kwocie 120-130 mld zł. umożliwi rządowi i panu ministrowi Jackowi Rostowskiemu dalsze pożyczanie pieniędzy w przyszłym roku, między innymi po to, żeby móc ewentualnie współfinansować wydatki z budżetu unijnego – te projekty trzeba współfinansować, a pieniędzy nie ma praktycznie już żadnych. Mamy dramatyczny stan finansów publicznych, stąd ten rozpaczliwy ruch, który niczego – poza umożliwieniem dalszego zadłużenia Polski i Polaków – nie przynosi. Od początku było wiadomo, że reforma OFE to było zwykłe „chciejstwo” oparte na kłamstwie i złych kalkulacjach. Jeśli Polak zarabia 1500-2000 zł, to jak z tego można przeżyć i jeszcze odkładać w dwóch systemach emerytalnych? Dopóki Polacy nie będą mieli godziwych wynagrodzeń i dopóki nie będą przyzwoicie opłacani – tak jak ma to miejsce w większości krajów strefy Euro – dopóty nie będziemy mieli żadnych godziwych emerytur. Będzie nędza i rozpacz na stare lata i to bez względu na to, czy będzie się w ZUS-ie czy będzie się w OFE. Ta reforma systemu emerytalnego powinna być od początku zrobiona. To co dzisiaj mamy, to jest tylko oszukiwanie Polaków i jakiś kompletny idiotyzm. Okazuje się, że OFE – których właścicielami są zazwyczaj zagraniczne instytucje finansowe i banki – zostają i pozostawiono w nich realne pieniądze w postaci akcji, a długi, czyli obligacje, przeniesiono do Skarbu Państwa. OFE będą mogły kupić sobie za granicą obligacje włoskie czy hiszpańskie, ale nie będą mogły kupować polskich. To wszystko jest chore, nie trzyma się kupy i ma na celu po raz kolejny oszukanie Polaków i wykiwanie ich. To daje również możliwość utrzymania się na stołkach przez jeszcze jakiś czas. Pan minister Rostowski, przenosząc obligację do ZUS, obniżył sztucznie dług, zatem powie, że mamy mniejszy dług i w związku z tym możemy się dalej zadłużać.
Polakom proponuje się dobrowolność w kwestii oszczędzania w OFE. Przyszły emeryt miałby zdecydować w ciągu trzech miesięcy, czy chce być w OFE czy w ZUS. Jeżeli spóźni się z taką decyzją, to automatycznie zostanie przypisany do ZUS. Proszę wyjaśnić, co w takim wypadku stanie się z pieniędzmi zgromadzonymi przez ludzi w OFE?
– Jego obligacje wrócą do ZUS, natomiast część akcyjna pozostanie w OFE. To oczywiście niczego nie załatwia i niczego nie rozwiązuje, bo dobrowolność powinna być na początku. OFE nigdy nie powinny powstać w takiej formie, w jakiej są dzisiaj. To był tylko interes zagranicznych lichwiarzy i spekulantów. Przypomnijmy, że właściciele OFE zarobili 17 mld od 1999 roku. Te pieniądze są stracone dla Polaków – one już dawno z Polski wypłynęły. Tu wszystko jest wyliczone na to, żeby nas oskubać, okraść i okłamać. Od początku oszukiwano Polaków, którzy w swej wielkiej naiwności uwierzyli w te palmy, pod którymi będą na starość wypoczywać, a tak naprawdę zostanie im palma na Rondzie de Gaulle’a – ta sztuczna, pod którą ewentualnie będą mogli rozstawić leżak. To wszystko nie ma nic wspólnego z dobrem Polaków i bezpieczeństwem emerytur. Polscy emeryci są – podobnie jak polscy pracownicy – jednymi z najgorzej opłacanych w Unii Europejskiej, z wyjątkiem Rumunów i Bułgarów. Mamy najniższe płace, a jeśli mamy takie płace, to i emerytury muszą być dziadowskie.
Póki co, OFE zostaje, jednak pojawia się pytanie, co będzie w przyszłości? Czy rząd – mówiąc wprost – okradnie społeczeństwo ze zgromadzonych pieniędzy?
– Myślę, że rząd robi to systematycznie, zadłużając nas na taką skalę. Przez sześć lat pan minister Rostowski zapisał nam dodatkowo ponad 400 mld nowych długów. Ten bilion długu publicznego będzie spłacało pięć pokoleń. To już jest forma okradania społeczeństwa. Podobnie jest z wyprzedażą majątku narodowego – wszystko, co wartościowe, zostało już sprzedane. Jako Polacy nie mamy praktycznie dużych firm i dużych banków. Skoro nie ma się banków, to się nie ma w swoim kraju nic do gadania.