Dorobiński: Chytrość Pasikonika, czyli czym PDT różni się od hipermarketu

Wizja demokracji w rozumieniu Platformy Obywatelskiej osiągnęła apogeum. Myślę tu o nadchodzącym referendum w sprawie odwołania prezydent/ki Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz. Poza nazwaniem referendum hucpą polityczną i wezwaniem do jego bojkotu, zarówno przez prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska i większość prominentnych działaczy tej partii, ostatnio pan premier oświadczył, że w przypadku odwołania pani prezydent uczyni z niej panią komisarz. Noo, to jest doprawdy nowatorskie rozumienie woli obywateli.
Polska > Opinie
fot. um.warszawa.pl

Wizja demokracji w rozumieniu Platformy Obywatelskiej osiągnęła apogeum. Myślę tu o nadchodzącym referendum w sprawie odwołania prezydent/ki Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz. Poza nazwaniem referendum hucpą polityczną i wezwaniem do jego bojkotu, zarówno przez prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska i większość prominentnych działaczy tej partii, ostatnio pan premier oświadczył, że w przypadku odwołania pani prezydent uczyni z niej panią komisarz. Noo, to jest doprawdy nowatorskie rozumienie woli obywateli.

Oczywiście stanowisko takie argumentują działacze PO niesamowitą fachowością i eksperckim zarządzaniem pani Hani. Stąd więc należy zachować ciągłość władzy w stolicy, która, nie daj Boże, mogłaby  popaść w ręce opozycji i zatrzymać się w bujnym rozwoju.  A mnie jednak się wydaje, że sprawa ma drugie dno. Pomijając już częstującą w metrze kawą panią prezydent, jest w warszawskim ratuszu cała grupa partyjnych pretorian, siedzących na wygodnych i sowicie opłacanych stołkach. Mogliby oni, wraz z wyborem nowego prezydenta utracić apanaże i wpływy w dzieleniu publicznej, stołecznej kasy.

Co gorsza, taki nowo wybrany prezydent mógłby zacząć kopać w papierach obecnej ekipy i dokopać się do ciekawych rzeczy. Na przykład do słynnych, tajnych umów o dzieło, których obecne władze Warszawy nie ujawniły mimo obowiązującego prawa. No i jakieś tam sprawy ujrzałyby światło dzienne. W dodatku jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Potencjalne straty wizerunkowe PO mogłyby być tak duże, że warto zaryzykować olanie decyzji warszawiaków i zostawić panią Waltz na stanowisku komisarza zarządzającego „fachowo i ekspercko” stolicą. Przy odpowiednim wsparciu finansowym ze strony rządu komisarz dokończy sprawnie bieżące inwestycje, może nawet przetnie wstęgę drugiej linii metra i wybuduje kolejny most. Cuda się zdarzają.

Potencjalne straty wizerunkowe PO mogłyby być tak duże, że warto zaryzykować olanie decyzji warszawiaków i zostawić panią Waltz na stanowisku komisarza zarządzającego „fachowo i ekspercko” stolicą.

A przez półtora roku, jakie pozostały do wyborów, nastroje się wyłagodzą, wykupiony za nasze pieniądze PR zrobi swoje i Donald Tusk, jako mąż opatrznościowy, który zapobiegł upadkowi stolicy, poprowadzi PO do zwycięstwa. Prawda, że dobrze pomyślane? Patrząc jednak na te działania zaczynam mieć wrażenie, że skutek może być odwrotny. I wywołać tak zwany efekt kuli śniegowej. Taka mała „gała” zaczyna się toczyć i zbiera z sobą coraz więcej śniegu, zamieniając się w kulę, która może już być dla stojących na jej drodze śmiertelnym zagrożeniem. Pokazując swoje zrozumienie woli obywateli, którzy mogą sobie coś tam wyobrażać w sprawie zmian władz stolicy, może pan Premier Donald Tusk [zwany w skrócie PDT, co dawniej – wyjaśniam młodszej części czytelników – oznaczało Państwowy Dom Towarowy, będący odpowiednikiem socjalistycznego hipermarketu] taką kulę uruchomić. A maksymalną wielkość i szybkość osiągnie ona w czasie wyborów i zetrze PO dość skutecznie z planszy wyborczej.

Trudno dziś gdybać, co będzie, jeśli na przykład wiceprzewodnicząca PO,  pani Gronkiewicz-Waltz nie zostanie wspomnianym komisarzem. Premier ma dosyć duże zasoby ludzkie do wykorzystania, w szafie siedzi wielu fachowców. Może minister Rostowski, może ktoś inny. Nie ważne. Jeśli Donald Tusk zdecyduje się na komisaryczny zarząd w stolicy, potwierdzi tym fakt, że demokracja w wydaniu Platformy Obywatelskiej ma się tak do demokracji, jak PDT do hipermarketu. Reszta już w rękach konsumentów. Wątpię, żeby wybrali ocet na półkach. Chociaż… kto wie? Może zwycięży siła sentymentu?

P.S. Skąd w tytule „Chytrość Pasikonika”? Odsyłam do filmu „Sztuka Kochania” 🙂

 

Wojciech Dorobiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu