
W środę minęła 67. rocznica śmierci Danuty Siedzikówny ps. „Inka”. Niespełna 18-letnia sanitariuszka 5 Wileńskiej Brygady AK została zamordowana przez komunistycznych oprawców 28 sierpnia 1946 roku strzałem w głowę. Zanim zginęła, przeszła brutalne przesłuchanie. „Dzisiejsza młodzież powinna brać przykład z >>Inki<<, jakimi wartościami się kierować, by życie było wartością, a nie pustą egzystencją” – mówi Jacek Karczewski, historyk, prezes Stowarzyszenia Historii Ziemi Ostrołęckiej im. kpt. Aleksandra Bednarczyka „Adama”.
Symbolem czego jest dla młodych ludzi postawa „Inki”?
– Nie wiem, czy postawa „Inki” jest dla młodych ludzi jakimkolwiek symbolem, ale bez wątpienia Danuta Siedzikówna powinna być wzorcem do naśladowania i to nie tylko dla młodzieży. Jest wspaniałym symbolem przede wszystkim wychowania. Przypomnijmy może, że jej ojciec zesłany za działalność patriotyczną na Syberię za Rosji carskiej, a następnie deportowany w 1940 r. przez NKWD w głąb Rosji sowieckiej, umarł w 1942 r. w Teheranie. Z kolei matka została zamordowana przez gestapo za działalność konspiracyjną w 1943 r. To rodzice przekazali „Ince” najważniejsze wartości, którymi kierowała się w swoim jakże krótkim życiu. Jej słowa pożegnalne „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”, przekazane siostrom w grypsie, są jakby kwintesencją, podsumowaniem tego, co przyniósł nam krótki okres istnienia II Rzeczypospolitej – czyli godności i dumy z przynależności do ojczyzny. Dzisiejsza młodzież powinna brać przykład z „Inki”, jakimi wartościami się kierować, by życie było wartością, a nie pustą egzystencją.
Niedawno w Krakowie zdewastowano pomnik Danuty Siedzikówny. Dlaczego według pana dochodzi do takich incydentów? Czemu „Inka” nie jest bohaterką dla wszystkich Polaków?
– To jest po prostu brak elementarnej wiedzy na temat życia „Inki”, jej zachowania i wartości, którymi się kierowała. To też jest przykład mówiący wiele o świadomości historycznej wśród Polaków, a także jak wielką pomyłką było nierozliczenie historyczne okresu komunistycznego. Czy ze szkolnych podręczników dowiemy się o walkach, które toczyło podziemie antykomunistyczne po 1944 roku, czy dowiemy się o takich wspaniałych ludziach w naszej historii, jak choćby właśnie „Inka” czy Witold Pilecki? Jeżeli byli działacze komunistyczni nie są historycznie rozliczeni, tzn. że być może ten system nie był zły. I tak idąc za tym, ważniejszym wydarzeniem stają się urodziny Wojciecha Jaruzelskiego, niż śmierć „Inki”. A państwo powinno głośno powiedzieć, że system komunistyczny był systemem zbrodniczym, a jego przedstawiciele zbrodniarzami. Tylko to może oznaczać w dzisiejszych czasach brak tolerancji, albo oskarżenie o faszyzm.
Imieniem „Inki” nazywa się szkoły – np. w Ostrołęce – ulice i skwery; TVP przygotowała spektakl jej poświęcony. Jednak – jak przyznał to pan sam – nadal część społeczeństwa nie posiada elementarnej wiedzy na jej temat. Co trzeba zrobić, żeby postawa Danuty Siedzikówny była kojarzona jednoznacznie – jako postawa osoby, która oddała życie za wolną Polskę?
– Przede wszystkim, cały czas przypominać jej historię. Miała przecież niespełna 18 lat jak umierała. W szkołach powinno się klasa po klasie prowadzić lekcje przypominające jej życie. Ona jest świadectwem naszej tożsamości narodowej. Jeżeli chcemy mówić o miłości do ojczyzny – żeby kolejne pokolenia były dumne z przynależności do Polski – to właśnie takie osoby trzeba nieustannie przypominać i stawiać jako wzorce. To piękne, że między innymi w Ostrołęce jest gimnazjum, które za patrona ma właśnie Danutę Siedzikównę „Inkę” i nieustannie młodzieży przypomina się o tej wspaniałej bohaterce. Wierzę, że to zaowocuje i w przyszłości ostrołęcka młodzież będzie też przekazywać dalej wzorce, którymi kierowała się „Inka”.