Karczewski: „Niemcy zniszczyliby stolicę, nawet gdyby Powstanie Warszawskie nie wybuchło”

„Myślę, że Niemcy tak czy inaczej zniszczyliby stolicę, nawet gdyby Powstanie Warszawskie nie wybuchło. Oni po prostu chcieli pogrzebać serce Polski, znienawidzone przez nich miasto. Miasto, które ciągle stawiało opór i się nie poddało” – mówi Jacek Karczewski, historyk i prezes Stowarzyszenia Historii Ziemi Ostrołęckiej im. Aleksandra Bednarczyka „Adama”.
Polska > Opinie

„Myślę, że Niemcy tak czy inaczej zniszczyliby stolicę, nawet gdyby Powstanie Warszawskie nie wybuchło. Oni po prostu chcieli pogrzebać serce Polski, znienawidzone przez nich miasto. Miasto, które ciągle stawiało opór i się nie poddało” – mówi Jacek Karczewski, historyk i prezes Stowarzyszenia Historii Ziemi Ostrołęckiej im. Aleksandra Bednarczyka „Adama”.


Niektóre osoby twierdzą, że Powstanie Warszawskie było wydarzeniem, które przyniosło same straty i żadnych korzyści. Zrównanie stolicy z ziemią i śmierć tysięcy młodych ludzi to dla nich zbyt wysoka cena za ten patriotyczny zryw.
– Z dzisiejszej perspektywy dużo łatwiej jest oceniać wydarzenia z przeszłości, kiedy znamy ich skutki. Dla mnie jednak najważniejsze są fakty. Powstanie Warszawskie wybuchło i tego już żadna dyskusja nie zmieni. Nie wiemy też, jak naprawdę potoczyłyby się wydarzenia, gdyby do niego nie doszło. Jeden z powstańców, a dzisiaj także jeden z czołowych krytyków dowództwa Armii Krajowej za podjęcie decyzji o rozpoczęciu powstania – prof. Jan Ciechanowski – twierdzi, że daliśmy Niemcom pretekst do planowanego już wcześniej zniszczenia Warszawy. Myślę, że Niemcy tak czy inaczej zniszczyliby stolicę, nawet gdyby Powstanie Warszawskie nie wybuchło. Oni po prostu chcieli pogrzebać serce Polski, znienawidzone przez nich miasto. Miasto, które ciągle stawiało opór i się nie poddało. Straty osobowe też byłyby ogromne. Czego nie zrobiliby Niemcy, to dokończyliby Sowieci, którzy dokładnie zdawali sobie sprawę z tego, jaki problem będzie stanowić dla nich to niepokorne miasto. Ci młodzi ludzie, którzy przez kilka lat przygotowywali się do walki w odpowiednim momencie ze znienawidzonym okupantem i tak chwyciliby za broń, jeśli nie przeciw Niemcom to przeciw Sowietom. Krytykuje się, że założenia powstania nie miały szans w konfrontacji z dwoma tak potężnymi armiami jak niemiecka i sowiecka. Ale nie możemy zapominać, że jednak oficjalnie Sowieci byli w koalicji antyhitlerowskiej, a Polacy musieli zaznaczyć swoją obecność poprzez walkę i przedstawić się w roli gospodarza terenu. Pamiętajmy też, że z założenia powstanie nie miało trwać 63 dni, a tylko kilka. To bierność koalicjantów przyczyniła się do tak wielkich strat, a postawa Stalina ostatecznie pozbawiła złudzeń Polaków co do intencji sowieckich względem Polski i spowodowała przejście do kolejnej konspiracji antysowieckiej. Po przegranej, a zwłaszcza tak tragicznej jak Powstanie Warszawskie, zawsze ciężko jest mówić o innych aspektach, które przynoszą zwycięstwo w sferze moralnej narodu. Warszawiacy chwycili za broń, bo mieli dość zniewolenia i upokorzeń. Życia w ciągłym strachu, co przyniesie następny dzień. Chwycili za broń, bo jeżeli mieli zginąć, to chcieli zginąć jako wolni ludzie, a jak wielu z nich wspomina, czas powstania to był dla nich czas wolności i dumy, że w końcu z godnością mogą umierać. Uważam to za podobną postawę do powstańców styczniowych 1863 r., którzy chwycili za broń, choć z militarnego punktu widzenia nie miało to najmniejszego sensu – jednak chcieli pokazać, że Polska jeszcze nie zginęła. To pamięć i mit heroicznej walki w dużym stopniu przyczynił się do scementowania społeczeństwa. Odzyskana wolność 1918 r. była wynikiem wychowania w duchu umiłowania ojczyzny i ciągle żywej pamięci walk powstańców styczniowych. Tak też pamięć o Powstaniu Warszawskim wyzwalała w społeczeństwie kolejne pokłady myśli o wolnej i suwerennej Polsce oraz wychowywała kolejne pokolenia w duchu umiłowania ojczyzny. Warto też zastanowić się na tym, czy gdyby nie heroiczna postawa polskiego społeczeństwa, która uwidoczniła Stalinowi znikomość ruchu komunistycznego na ziemiach Polskich, nie zostalibyśmy kolejną republiką sowiecką. Czy Józef Stalin próbowałby przekupić Polaków poszerzeniem granic o tzw. „ziemie odzyskane”?  Czy nie zostalibyśmy okrojony państewkiem z narodem zamieszkującym gdzieś na Syberii?

Piotr Zychowicz w swojej książce „Obłęd ’44” wprost stwierdza w podtytule, że „Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie. Jak rozumieć takie stwierdzenie i co pan o nim sądzi?
– Jakkolwiek wydarzenia by się nie potoczyły, to taką tezę by można było postawić. Gdyby powstanie nie wybuchł, pan Zychowicz też by napisał, że Polacy zrobili prezent Stalinowi i oddali Warszawę bez walki. Dziś wiemy w jak beznadziejnej sytuacji byli Polacy, i że każda podjęta decyzja byłaby błędną. Zychowicz twierdzi, że Polacy wyręczyli Stalina w tym co miał zrobić sam, ale skutek ogólnie byłby identyczny. Pan Piotr Zychowicz stawia za przykład Białostocki Okręg AK, który zrezygnował z planu Burza i nie ujawniła się przed wkraczającym wojskami sowieckim. Jednak i ten teren sowieci spenetrowali, przez co tysiące żołnierzy zginęło w walce, dziesiątki tysięcy wywieziono do łagrów po czym rozpoczął się nowy terror komunistyczny. AK, jak też i NSZ, zostały na tym terenie uznane za faszystowskie i przez to były zaciekle tępione. To już kolejna pozycja Zychowicza z serii „co by było gdyby”, która tak naprawdę nic nie zmienia, bo autor zapomina o nieprzewidywalności przyszłych zdarzeń. Na dramat powstania złożyło się wiele czynników, które ciężko było po prostu przewidzieć. Oni nie znali odpowiedzi, które zna dziś Zychowicz. Autor twierdzi, że powinniśmy byli w tym momencie zachować postawę bierną. Podobnie według autora powinno być w całej akcji Burza, zarówno względem Niemców jak i Sowietów. Myślę, że gdyby tak było, nikt nie miał by dziś problemów z oskarżeniem Polski o udział, jako sprzymierzeńca Niemiec, w Holokauście. A Polacy zostaliby zrównani z Niemcami. Polacy walczyli właśnie dlatego, że nie godzili się na piekło, które zgotowali światu Niemcy i stanęli po właściwej stronie, walcząc o niepodległość i honor. Nie mogli przewidzieć tak hańbiącej postawy aliantów. Niestety, nasze położenie geopolityczne zawsze wskazywało na potrzebę szukania sprzymierzeńców w sytuacji zbliżenia się dwóch naszych potężnych sąsiadów i pozostawało już tylko liczyć na wywiązanie się zobowiązań przez sojuszników.

Jak pan skomentuje skandaliczne żarty z Powstania Warszawskiego? Przykładem może być ostatnia okładka „Wprost”, na której umieszczono powstańca z głową Myszki Miki i podpisem, że powstanie to mit popkultury?
– Jak widać, walka z polskimi symbolami narodowymi i z historią Polski trwa. Obserwujemy cały czas próby dyskryminacji tego, co dla Polaków zawsze było święte. Przy okazji każdej ważnej rocznicy są próby zdyskredytowania naszej narodowej godności, dumy i honoru. Chcą nas pozbawić naszej tożsamości narodowej, która w lewicującej Europie jest problemem, którą należy zlikwidować. Ten przykład pokazuje, jak duże spustoszenie spowodowało w naszym kraju pranie mózgu przez komunistów i jak ciągle są obecni w strukturach naszego państwa. Widać też, jak wiele elementów łączyło faszyzm i komunizm. To Adolf Hitler powiedział „odbierzcie narodowi przeszłość, a zniszczę ich w drugim pokoleniu”. To samo robili komuniści i robią ich spadkobiercy do dziś. Jeżeli pozbawią nas fundamentów narodowych, którymi są chrześcijaństwo i duma z przeszłości, staniemy się narodem, z którym będzie można zrobić wszytko i zadowolić ochłapami europejskiej egzystencji. Szkoda, że autor nie wytknął prawdziwych mitów popkultury, jak choćby zbrodnicza postać komunistycznego rewolucjonisty Che Guevary, który stał się idolem nastolatków. Autor próbuję nam wmówić, że nie warto poznawać i pamiętać o przeszłości naszego kraju, bo to tylko wiara w Chrystusa i poświęcenie dla Ojczyzny. Według niego lepiej kpić i pozbyć się godności, dumy, honoru i wiary, bo nie ważne jest to kim jesteś, gdzie żyjesz i co kochasz. Na szczęście Polacy znów wracają pamięcią do swej historii i pokazują, że są dumni z tego, że są Polakami. Młodzież coraz częściej szukając wzorców do naśladowania sięga do bohaterów naszej ojczyzny, jak choćby do powstańców warszawskich, którzy nie zastanawiali się, czy to ma sens czy nie, lecz chwycili za broń w imię Ojczyzny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu