W drugiej części naszego wywiadu z Ewą Stankiewicz rozmawiamy m.in. o Macieju Lasku, ostatnich sukcesach wyborczych PiS oraz niezależnych mediach. „Radio Maryja, TV Republika, tygodniki „Sieci”, „Do Rzeczy”, portal wPolityce, Radio Wnet – każde z tych mediów realizuje misję uświadamiania społeczeństwa o prawdziwych realiach polskiej polityki salonowej” – mówi szefowa Solidarnych 2010.
Drugą część rozmowy zacznijmy od Smoleńska. Jaki interes, według pani, ma Maciej Lasek, wprowadzając w błąd opinię publiczną?
– Ten człowiek ma w tym taki interes, jaki ma interes ktoś, kto mu płaci. Zastanawiam się nad tym, kto może Macieja Laska sponsorować, ewentualnie, kto go szantażuje? Jego działania jasno pokazują, że ten człowiek prowadzi jakąś grę, lecz nie do końca wiadomo na czyje zlecenie. To jest właśnie część tej rzeczywistości, która w przyszłości będzie przedmiotem protestów w wolnej Polsce. Będzie to także przedmiot śledztw i procesów. Ci wszyscy ludzie w perspektywie są narażeni na bardzo poważną odpowiedzialność karną przez to co czynią. Myślę, że każdy z nich na pewno zdaje sobie sprawę z tego co go czeka. Nie chciałabym być w ich skórze, kiedy dojdzie do osądu. W grę wchodzi śmierć prezydenta kraju i ci wszyscy odpowiedzialni za rozdzielenie wizyty delegacji RP, włącznie z premierem Donaldem Tuskiem na czele – mówiąc kolokwialnie – ciągle sobie grabią, i to na skalę nie znaną w historii od bardzo wielu lat. Przyjdzie czas zapłaty za tę szkodę, bo to jest tak naprawdę szkoda, którą ci ludzie wyrządzają Polsce.
Jednak raport komisji Millera, której Lasek był członkiem, a także komunikaty Naczelnej Prokuratury Wojskowej, są nadal wiarygodne dla jakiejś części społeczeństwa.
– Komisja Millera jest tak skompromitowana i tyle razy wykazała się nierzetelnością, amatorszczyzną i kłamstwem, że ktoś, kto odrobinę śledzi te wydarzenia to wie, że zdanie tych ludzi nic wartościowego i godnego zaufania nie wnosi do sprawy katastrofy smoleńskiej. To są ludzie, których priorytetem nie jest dojście do prawdy, ale zacieranie śladów. Ich funkcja polega na dezinformowaniu. Ciężko traktować poważnie oświadczenie o braku trotylu na próbkach dostarczonych przez Rosjan po tylu latach od katastrofy, przy wiedzy, że wrak był kilka razy myty. To są działania mające na celu nie tylko dezinformację samą w sobie, ale także praktyki, które maja ludzi zmęczyć sprawą katastrofy smoleńskiej. To wszystko ma doprowadzić do tego, żeby społeczeństwo nie chciało wgryzać się w tematykę zdarzeń z kwietnia 2010 roku.
W świetle ostatnich wydarzeń z Rybnika i Elbląga można założyć, że czekają nas przedterminowe wybory?
– Nie wiem i nie chcę sądzić w tej sprawie przed czasem. Natomiast cieszę się, że nastawienie ludzi się zmienia. Muszę przyznać, że do tej pory myślałam, ze Platforma Obywatelska jest takim betonem, który zasklepił ludzkie umysły przez opanowanie tak naprawdę wszystkich dziedzin życia od mediów, poprzez sądownictwo, a skończywszy na edukacji i gospodarce. Wręcz dziwi mnie to, że jakoś się to zmienia i jednocześnie przyznaje otwarcie, że bardzo mnie to cieszy. To jest czas, kiedy PiS powinien skupić się na takiej bardzo wzmożonej aktywności i intensywnej pracy w postaci przygotowania reform, które są konieczne do przeprowadzenia we wszystkich sferach życia państwa i społeczeństwa. Począwszy od gospodarki, poprzez sądownictwo, aż po edukację i lustrację. Jest multum rzeczy do zrobienia i trzeba bardzo intensywnie wziąć się do roboty, żeby w momencie – mam nadzieję – dojścia PiS do władzy, partia była gotowa do przeprowadzenia szybkich i zdecydowanych reform, tak jak zrobił to Viktor Orban. Trzeba ekspresowym i zmasowanym atakiem spróbować wyleczyć chorobę państwa polskiego. Trzeba doprowadzić państwowy organizm do poprawnego funkcjonowania, bo aktualnie jest on na granicy utraty przytomności i wydolności.
Przypuśćmy hipotetycznie, że wybory, obojętnie przedterminowe czy terminowe, wygra PiS z wielką przewagą nad innymi partiami. Co wtedy dla pani stanie się priorytetem? Czy zmienią się kierunki działań Solidarnych 2010 i Ewy Stankiewicz?
– Moim zdaniem dojście do władzy PiS mogłoby bardzo pomóc w realizacji naszych celów. Natomiast nie załatwiłoby wszystkich naszych priorytetów. Naszym celem jest silna suwerenna Polska; celem jest wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej; doprowadzenie Donalda Tuska przed sąd i ukaranie go za tę szkodę, którą wyrządził narodowi polskiemu oraz za zdradę narodową. Oprócz tego, chcemy także zainicjować i włączyć się w akcję „Uczciwe wybory”, bo to też jest taka przestrzeń, w której mogą dziać się bardzo niedobre rzeczy. Trzeba jasno powiedzieć, ze w Polsce są fałszowane wybory, pytanie tylko na jaką skalę. Często wybory nie wymagają wielkiej ingerencji zewnętrznej, aby osiągnąć pożądany wynik. Tak było w przypadku wyborów prezydenckich z 2010 roku, które były sfałszowane i mówię to na podstawie relacji bardzo wielu świadków, ale także na podstawie analiz wyników wyborów z wybranych okręgów wyborczych, gdzie np. była wyjątkowo duża ilość głosów nieważnych przy jednoczesnej bardzo małej ilości głosów na kandydata PiS. Uczciwe wybory są kolejną dziedziną życia, którą trzeba się zająć. Jeśli państwo będzie normalnie funkcjonować, to chciałoby się powiedzieć, że zrobimy sobie wolne, jednak życie pokazuje, że wolność nie jest dana raz na zawsze.
Czy według pani nastawienie społeczeństwa do aktualnie rządzących zmienia się również dzięki wpływom tzw. wolnych mediów?
– Myślę, że tak i mam nadzieję, że tak. Wysyp tego typu mediów po katastrofie smoleńskiej oznacza niewątpliwie zmianę kierunku w polskiej sferze społeczno-medialnej. Począwszy od tych wielkich podmiotów jak Radio Maryja czy teraz TV Republika, a skończywszy na tych mniejszych, ale równie ważnych jak tygodniki „Sieci”, „Do Rzeczy”, czy portal wPolityce albo Radio Wnet – każde z tych mediów realizuje misję uświadamiania społeczeństwa o prawdziwych realiach polskiej polityki salonowej. Moim zdaniem, wspólny wysiłek spowodował, że świadomość społeczeństwa się poszerza. To bardzo dobre zjawisko, bo ludzie zobaczyli, że utrata suwerenności zaczyna się od utraty kontroli nad tym, co państwo oferuje obywatelom. To był bardzo mądry i naturalny trend, żeby powoływać do życia media niezależne. Ludzie są świadomi tego, że media są bardzo ważne, natomiast mało mówi się o tym, że to jest tylko jedna z dziedzin, która może nam pomóc być normalnym, suwerennym krajem. Jeśli w tym samym stopniu co mediami, pojedynczy ludzie nie zajmą się naprawą np. sądownictwa i edukacji w Polsce, to w dalszym ciągu Polska będzie krajem o koncesjonowanej demokracji.
Jest pani dyrektorem artystycznym TV Republika. Co w tym momencie może pani powiedzieć o ogólnej działalności stacji? Jak społeczeństwo zareagowało na ten projekt? Jak duża jest oglądalność? Jaka jest państwa kondycja finansowa? Jakie są plany na przyszłość?
– W tej chwili jeździmy po kraju i w trakcie tych wakacji będziemy w ponad 40 miastach na terenie całej Polski. Byliśmy w Bydgoszczy, w Poznaniu, w Opolu – chcemy odwiedzić miasta Polski i z każdego z nich stworzyć krótki materiał w formie reportażu. Nie ulega wątpliwości, że nasza telewizja powstała ze zrywu, bo potrzebne było medium niezależne, typowo publicystyczno-informacyjne, które mogłoby odpowiedzieć na lewacką propagandę głównie TVN i ogólnie mainstreamowych mediów. To odpowiedź na brudne praktyki podmiotów, które powstawały za sprawą inwestowania ogromnych pieniędzy i przy użyciu zaplecza służb specjalnych. Trzeba powiedzieć także o tym, że telewizją, która uprawia gigantyczną propagandę, jest również TVP, która po prostu jest propagandowym rzecznikiem rządu. TV Republika powstała z potrzeby istnienia normalnej telewizji informacyjnej. Jest to zryw, który narodził się z pieniędzy pochodzących od ludzi i są to skromne fundusze, więc nasza przyszłość jest w rękach ludzi, bo jak wiadomo telewizja to ogromne pieniądze. Zobaczymy, jak wszystko się ułoży w przyszłości, ale myślę, że jesteśmy bardzo potrzebni. Mam nadzieję, że ludzie będą czuć, że im się przydajemy.
Ale pomięty transparent. Gdzie oni go trzymali? W d..ie?