Dorobiński: Oszczędność, czy krótkowzroczność?

Od 1 lipca obowiązuje nowa ustawa śmieciowa, nakładająca na samorządy odpowiedzialność za gospodarowanie odpadami. W naszym powiecie od lat problemem było unowocześnienie wysypiska w Ostrołęce i budowa Stacji Segregacji Odpadów. Miało to być dzieło wspólne miasta i okolicznych gmin. Akces w przedsięwzięciu zgłaszały nawet samorządy spoza powiatu ostrołęckiego.
Ostrołęka > Inwestycje
fot. sxc.hu

Od 1 lipca obowiązuje nowa ustawa śmieciowa, nakładająca na samorządy odpowiedzialność za gospodarowanie odpadami. W naszym powiecie od lat problemem było unowocześnienie wysypiska w Ostrołęce i budowa Stacji Segregacji Odpadów. Miało to być dzieło wspólne miasta i okolicznych gmin. Akces w przedsięwzięciu zgłaszały nawet samorządy spoza powiatu ostrołęckiego. Wraz ze zbliżającym się terminem rozpoczęcia finalnego etapu budowy SSOK poszczególne gminy wycofują się jednak z planowanej inwestycji. Motywują to przede wszystkim brakiem pieniędzy.

Przypomnę, że brakującą kwotę około 19 milionów złotych miały pokryć częściowo środki Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Gospodarki Wodnej i Ochrony Środowiska, w tym około 10 mln uczestniczące w przedsięwzięciu samorządy. Proponowano, by wkład był proporcjonalny do liczby mieszkańców gmin. W ten sposób głównym płatnikiem zostawała Ostrołęka, a pozostałe obciążenia równomiernie dotykały mniejsze samorządy. Jednak dziś na placu boju, z jedenastu gmin powiatu, pozostały zaledwie Rzekuń i Myszyniec. I burmistrz Myszyńca i wójt Rzekunia widzą sens budowy samorządowej Stacji Segregacji Odpadów, która ma być antidotum na monopol prywatnego przedsiębiorcy. Pozostałe gminy uchwałami rad lub decyzjami wójtów wycofały się z planów wspólnej budowy.

Czy rzeczywiście stoją za tymi decyzjami problemy finansowe? Niewątpliwie tak, dla wielu gmin byłyby to spore pieniądze do zainwestowania, ale z drugiej strony stanowiłyby dla ich mieszkańców swoistą polisę ubezpieczeniową w przypadku wzrostu kosztów przeróbki odpadów przez prywatną stację. Czy dla Olszewa-Borek 760 tysięcy złotych w wieloletniej perspektywie to duży wydatek? Wydaje się, że dla gminy, w której lokuje się coraz więcej inwestycji, niekoniecznie. W dodatku gminy otaczające Ostrołękę, jako tzw. suburbia, są w naturalny sposób powiązane z miastem. Czy to systemem kanalizacyjno-ściekowym czy komunikacją. Znaczne koszty tej „symbiozy” ponosi Ostrołęka. A o tym, że warto w nich współuczestniczyć, świadczą choćby ostatnie decyzje rady gminy Rzekuń o dofinansowaniu kursów MZK, co znacznie poprawiło dostęp do komunikacji publicznej w północnej części gminy.

Dziś na placu boju, z jedenastu gmin powiatu, pozostały zaledwie Rzekuń i Myszyniec. I burmistrz Myszyńca i wójt Rzekunia widzą sens budowy samorządowej Stacji Segregacji Odpadów, która ma być antidotum na monopol prywatnego przedsiębiorcy.

Wie dobrze o tym właśnie gmina Olszewo-Borki, która dzięki współuczestnictwie w projekcie modernizacji systemu ściekowego realizowanego przez ostrołęcki OPWiK, mimo poniesionych kosztów, ma na wiele lat spokój odnośnie unijnych norm jakości ścieków oddawanych przez gminę do oczyszczalni. Sądzę, że podobnie byłoby w przypadku gospodarki odpadami. Jednak większości wójtów zabrakło odwagi wieloletniego spojrzenia na przyszłość swoich gmin i poddali się krótkowzrocznym finansowym argumentom, co w sumie nie dziwi na rok przed wyborami. Zawsze lepiej jest zaistnieć w glorii oszczędnego gospodarza, a to że za 3 może 5 lat, ktoś nas dociśnie zaporowymi stawkami za śmieci – to daleka i niepewna przyszłość.

Jak zatem będzie rozwijać się współpraca ościennych gmin i Ostrołęki? Są to organizmy, jak napisałem, skazane na wspólny byt. Wielu mieszkańców powiatu pracuje w miejskich zakładach. Ostrołęczanie coraz częściej budują domy na terenach sąsiednich gmin i przeprowadzają się tam z rodzinami. Powoli ten obraz statystyczny zaczyna się zacierać. Jednak główne funkcje ośrodka administracyjnego i zarazem centrum przemysłowo-handlowego pozostają w mieście. Jest ono także najsilniejszym organizmem finansowym w regionie, co w sposób naturalny nadaje mu status lidera. Także w rozumieniu samorządowym. Lidera, nie znaczy tu kogoś, kto narzuca swoje zdanie innym, raczej partnera, który w sposób umiejętny, na zasadzie konsensusu, stara się swoje przywództwo wykorzystać racjonalnie w interesie ogółu. Szkoda tylko, że nie wszyscy uczestnicy samorządowej debaty są w stanie to zrozumieć.

 

Wojciech Dorobiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane oznaczone są symbolem *

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu