
Nie wiem, co było przyczyną katastrofy 10 kwietnia 2010 roku. Przypadek, zbieg okoliczności czy celowe działanie wymierzone przeciw państwu polskiemu. Wiem, że do tego wydarzenia nie powinno dojść. Zwłaszcza w kraju aspirującym do politycznego równania się w Europie z Hiszpanią czy Wielką Brytanią, do bycia partnerem Niemiec i Francji. Ale doszło. Zginęło prawie 100 osób, na czele z Głową Państwa. I nikt w tym europejskim, cywilizowanym kraju nie poniósł z tego tytułu do dziś najmniejszych konsekwencji, ani politycznych, ani prawnych.
Ktoś z publicystów napisał, że gdyby w Smoleńsku rozbił się tupolew z premierem Tuskiem na pokładzie, prezydent Kaczyński na pewno nie pozostawiłby śledztwa w rękach Rosjan. Ja jestem przekonany, że nie pozostawiłby tam najmniejszego skrawka wraku. Od trzech lat obóz rządowy usiłuje przekonać nas, że w czasie katastrofy i po niej państwo zdało egzamin. Jednak w tę wersję wierzy chyba coraz mniej osób, nawet spośród zaangażowanych w jej upowszechnianie.
Od ustalania przyczyn katastrof są eksperci, fachowcy, specjaliści badający te zdarzenia. Jednak żaden z nich nie jest w stanie prowadzić badań bez dostępu do materiałów, czarnych skrzynek czy wraku. I tu należy postawić zasadnicze pytanie. Czy polityka zaniechania, jaką strona polska prowadziła od pierwszych chwil jest wynikiem niekompetencji i głupoty naszych rządzących, czy efektem celowego zamierzenia?
Czy wcześniej, kiedy od grudnia 2009 było wiadomo, że planowana jest wizyta Prezydenta RP w Katyniu, kancelaria rządu pod kierownictwem Tomasza Arabskiego właściwie ją przygotowała? Czy MSZ pod wodzą ministra Sikorskiego stanął na wysokości zadania? Czy Biuro Ochrony Rządu z panem Janickim na czele właściwie sprawdziło smoleńskie lotnisko? Na wiele z tych pytań możemy śmiało odpowiedzieć – nie. Bo jak stwierdzić, że były wyznaczone lotniska zapasowe, skoro na żadnym z nich nie czekały auta, ani ochrona. Bo nawet wojskowa prokuratura ustaliła, że BOR nie dokonał proceduralnych inspekcji, do jakich był zobowiązany.
A już po samej katastrofie, dlaczego oddaliśmy śledztwo Rosji opierając się na tzw. konwencji chicagowskiej, dotyczącej lotnictwa cywilnego? Przecież tupolew był samolotem wojskowym 36. pułku, a na specyfikacji lotu widnieje litera M jak military, co oznacza wojskowy charakter lotu. Dlaczego od trzech lat pozwalamy na zacieranie śladów, niszczenie dowodów i ograniczony dostęp naszych służb do ochłapów zaproponowanych przez stronę rosyjską? Dlaczego słyszymy tak kuriozalne wypowiedzi, jak ta Radosława Sikorskiego, że wrak nie jest istotnym dowodem w sprawie? Tych pytań jest nadal wiele i nikt nie szuka na nie odpowiedzi.
O staranności zabezpieczenia dowodów przez Rosjan za pomocą łomów, spychaczy i innego sprzętu przekonują nas liczne materiały filmowe. Mnie te sposoby nie dziwią, to jest tradycyjne, przez lata sowieckiej mentalności ukształtowane, podejście zarówno do etosu pracy jak i śmierci człowieka. Taki wzór made in USSR.
Ale dlaczego nie potrafiliśmy starannie dopilnować identyfikacji zwłok, dlaczego minister zdrowia kłamała w Sejmie mówiąc o heroicznej pracy rosyjskich patomorfologów ręka w rękę z polskimi lekarzami? Dlaczego łgała w żywe oczy mówiąc o metrowym przekopaniu ziemi w miejscu katastrofy? Na te pytania także do dziś nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Chyba, że odpowiedzią jest awans pani minister Kopacz na marszałka Sejmu, Janickiego na generała dywizji, stanowisko ambasadora dla Tomasza Arabskiego i szereg innych wydarzeń, tworzących swoisty „smoleński układ zamknięty”. I całkowity brak szacunku dla tej części Polaków, których nie zadowala bylejakość postępowania przed, w trakcie i po katastrofie. Nadal grzęźniemy w smoleńskim błocie i albo się z niego wygrzebiemy razem, albo wciągnie ono kiedyś nas wszystkich.
Wojciech Dorobiński
Tak. On nawet odwołał przygotowaną wizytę państwową w Niemczech w odwecie za to, że niemiecki brukowiec nazwał go polskim kartoflem.
Zawsze od momentu katastrofy, byłam i jestem pewnw że był to zamach! Bez obawy twierdzę ze czyn ten, byl zrobiony z premedytacją. Jest straszne to co sie wydarzyło., a jeszcze gorsze to ze ten oan co sie nazywa premierem w niczym sie nie wykazał. Jedyno co zrobil serdevznie uscisna dłoń pana z moskwy, w podziece za pomyślne zakonczenie i sprlnienie „prosby”!!!!!!!
życzę ci powrotu do zdrowia, nieszczęśniku