
„Jestem przekonana, że doszło do wybuchów na pokładzie tupolewa: jeden w skrzydle, drugi gdzieś w śródpłaciu, w kadłubie. Jednak jaka była przyczyna tych wybuchów trzeba jeszcze potwierdzić dodatkowymi, wszechstronnymi badaniami” – mówi w wywiadzie dla portalu epowiatostrolecki.pl Anita Gargas.
W jakiej mierze film ,,Anatomia upadku” odpowiada na pytanie, co naprawdę stało się w Smoleńsku?
– Cały film był nakierowany na to, by rozwikłać przynajmniej część wątków dotyczących śledztwa smoleńskiego. Dziennikarze są zawsze w gorszej sytuacji w stosunku do śledczych z prokuratury, ale na ile to było możliwe staraliśmy się zweryfikować informacje o ostatnich sekundach lotu tupolewa i dotrzeć do nowych faktów. I z pewnością nam się to udało. Widzowie oceniają, że zrobiliśmy więcej niż prokuratura, choć nie mamy takich narzędzi, jakimi ona dysponuje. Ale trzeba pamiętać, że droga do wyjaśnienia wszystkich wątków katastrofy jest jeszcze bardzo długa, pojedynczy dziennikarz nie jest w stanie ich wszystkich przebadać.
Pani filmy ujawniły kłamstwa zawarte w raportach Anodiny i Millera. Jednak to te kłamstwa są uznawane przez większość społeczeństwa za jedyną prawdziwą wersję wydarzeń. Kiedy to się zmieni?
– Badania opinii publicznej wskazują, że jednak ludzie nie wierzą, iż komisja Millera i rosyjska komisja Anodiny podały prawdę. Jedna trzecia respondentów uważa, że w Smoleńsku doszło do zamachu, połowa – że należy przyjąć w śledztwie wszystkie hipotezy, a nie tylko te, którymi zajęły się MAK i komisja Millera. Jeszcze dwa lata temu takie proporcje byłyby nie do pomyślenia. Po katastrofie opinia publiczna dała carte blanche, czyli wolną rękę zarówno śledczym polskim jak i rosyjskim, by w spokoju prowadziły niezbędne czynności. Mówiono nam, że nie należy wnikać w to co robią Rosjanie, bo to śledztwo powinno się toczyć w bardzo poważnej atmosferze – bez drążenia, bez zadawania pytań, bez zadrażniania stosunków. Tymczasem okazało się, że praktyka powinna być zupełnie inna, że powinnyśmy od pierwszych chwil po katastrofie zadawać pytania i stanowczo domagać się stosownych do sytuacji działań. Bierność strony polskiej pozwoliła Rosjanom na rozwinięcie machiny manipulacji.
Dlaczego strona rządowa kłamie na temat Smoleńska?
– Najwyraźniej ma coś do ukrycia. Brnięcie w tym kierunku przez rząd Donalda Tuska przyniesie kiedyś samemu Tuskowi i jego ministrom poważne konsekwencje. Na ich miejscu już dawno wycofałabym się z tego ślepego zaułka. Przecież widać, że bronione jak niepodległości tezy raportu komisji Millera już dawno legły w gruzach. Nawet polska prokuratura podważa ustalenia komisji Millera. Jak się okazuje, komisja nie potrafiła nawet zbadać wysokości brzozy, która rzekomo miała urwać skrzydło tupolewowi. Jak można było podać w raporcie komisji Millera, że brzoza miała 5,10 metra, podczas gdy prokuratura robi nowy pomiar i okazuje się, że brzoza ma 6,66 metra? Podkreślmy to wyraźnie: prokuratura ze swoimi nowymi pomiarami dowodzi, że brzoza ma o półtora metra więcej niż to wynika z pomiarów Millera i jego kompanów. Jak można się pomylić o półtora metra w przypadku niewysokiego przecież drzewa? I jaki stąd płynie wniosek co do pozostałych obliczeń wykonywanych przez komisję Millera?
Kto się boi pani filmów?
– Sądząc po tym jak gwałtownie budowana jest blokada, by „Anatomia upadku” nie był pokazany w telewizji publicznej, można sądzić, że to rząd i prokuratura boją się filmu zrobionego przez jedną dziennikarkę, która nie reprezentuje potężnego medium, tylko „Gazetę Polską” i mniejsze media ze Strefy Wolnego Słowa. Ten strach jest najlepszym dowodem na to, że drugi obieg przy minimum determinacji ze strony dziennikarza jest w stanie przebić się z przekazem. Moim zdaniem ,,Anatomia upadku” jest w tej chwili bardziej poważnym filmem o katastrofie, niż ten zrobiony pod dyktando Rosjan przez National Geographic, mimo że tamten ma za sobą potęgę światowego koncernu. National Geographic wyemitował potwornego gniota, nie trzymającego się podstawowych realiów i to musi dostrzec nawet człowiek, który nie zna Rosjan.
Krytycy teorii zamachu mówią o pani filmach, że to ,,przemysł smoleński”. Jak odnosi się pani do takiego zarzutu?
– Trzeba by było zapytać tych, co mówią o „przemyśle smoleńskim”, jakie my mamy z tego zyski? Bo przemysł jak rozumiem przynosi dochody, robi się jakieś przedsięwzięcie komercyjne, finansowe, żeby przyniosło pieniądze. My ten film zrobiliśmy dla prawdy, nie dla zysku, wielu z nas pracowało za pół darmo. Efekt jest taki, że teraz będę zwracać się do widzów ,,Anatomii upadku”, aby zechcieli wesprzeć Fundację Niezależne Media, poprzez którą można przekazać pieniądze na kolejną produkcję, bo ze sprzedaży płyty na to nie wystarczyło.
,,Anatomia upadku” i ,,10.04.10” na pewno nie wyczerpały tematu. O czym będzie zapowiadany przez panią kolejny film?
– Nie mogę zdradzić państwu wszystkiego. Ale na pewno zbadamy wątek związany z tzw. pancerną brzozą. Będą również wątki związane ze szczątkami ofiar.
Czy dzięki wiedzy, zdobytej podczas zbierania materiałów do filmów, wersja o zamachu stała się dla pani bardziej prawdopodobna?
– Rzeczywiście przesłanki przemawiające za zamachem są miażdżące. Jestem przekonana, że doszło do wybuchów na pokładzie tupolewa: jeden w skrzydle, drugi gdzieś w śródpłaciu, w kadłubie. Jednak jaka była przyczyna tych wybuchów trzeba jeszcze potwierdzić dodatkowymi, wszechstronnymi badaniami. Nie przesądzam nigdzie, że mamy na 200 proc. pewność, że chodziło o zamach, istnieje bowiem minimalne prawdopodobieństwo, iż mogło dojść do samozapłonu oparów paliwa. Tym niemniej zdumiewa mnie to, że są twarde dowody na wybuchy, a prokuratura, podobnie jak komisja Milera, ignorują zupełnie te fakty. Obojętne, czy doszło do awarii czy do zamachu – dlaczego tego nie badamy? Dlaczego komisja Milera mówiła nam, ogłaszając swój raport, że samolot pracował prawidłowo do końca, tzn. do momentu uderzenia w ziemię? Są te wypowiedzi, każdy może je zobaczyć bądź przeczytać. Zapewniano nas, że nie było awarii, tymczasem dzisiaj wiemy, że była cała seria awarii różnej natury: wysiadały rozmaite układy i urządzenia. Co się takiego wydarzyło, że na przykład kiedy samolot był na wysokości kilkunastu metrów zamrożony został komputer pokładowy? Albo dlaczego odezwał się alarm TAWS 38? TAWS 38 alarmuje, kiedy awaryjnie stykają się w goleniach dwa elementy, które mają się prawo zetknąć wyłącznie wtedy, kiedy samolot ląduje, tzn. kiedy następuje uderzenie kołami w płaszczyznę pasa startu-lądowań. Ale co się działo, że te dwa elementy zetknęły się, kiedy samolot był w powietrzu?
Samolot musiał o coś zawadzić.
– Wtedy nie ma takiej reakcji. Musiał nastąpić wybuch, który spowodował taki wstrząs samolotem, że te elementy się zetknęły. Samolot był wtedy na wysokości kilkunastu metrów, jak mówią jedni badacze, a inni – dwudziestu paru i więcej. To jest do zbadania. Niewątpliwie był wysoko w powietrzu. Nie ma możliwości, żeby TAWS 38 odezwał się bez przyczyny. I co się dzieje z informacją, która jest obiektywna, bo jest odczytana z czarnej polskiej skrzynki ATM przez Amerykanów? Komisja Millera ukrywa ten fakt, zmazując ten punkt ze swoich map, komisja MAK w ogóle ją ignoruje. Jak można nie rozważać co się takiego wydarzyło, że w goleniach walnęły o siebie dwa elementy, które nie mają prawa zetknąć się w powietrzu? Takich zaniechań i manipulacji jest w raportach obu komisji jest więcej. Oczywiście członkowie komisji Millera w tej chwili bronią swojego raportu, by ukryć, jak bardzo się zbłaźnili. Wydanie takiego raportu bez przeprowadzenia podstawowych badań świadczy o tych ludziach, świadczy o ich wiarygodności. Ale choćby nie wiem jak członkowie komisji Millera sie starali, ich raport jest nie do obrony. Obalona jest każda teza w nim sformułowana. O generale Błasiku w kabinie, że odczytywał dane z wysokościomierza barycznego, o brzozie, że była ułamana na wysokości 5,10 m, o tym, że piloci nie odchodzili itd. itd. Wszystko to jest obalone i to nawet nie naszymi rękami, bo większość z tych tez podważa sama prokuratura. To prokuratura przesłała zapisy z rosyjskich czarnych skrzynek, czyli zapisy rozmów z kokpitu, do instytutu Sehna, który zrobił odpowiednie badania i wykazał, że żadnego generała Błasika nie było w kabinie pilotów, a dane z wysokościomierza barycznego odczytywał nawigator. I takich kompromitacji komisja Millera zaliczyła więcej. Dlatego członkowie komisji robią wszystko, żeby wywoływać szum informacyjny w przestrzeni publicznej licząc na to, że w tym szumie ktoś naiwny nabierze się na ich opowiastki. Nie możemy im na to pozwolić.
Z Anitą Gargas rozmawiał Robert Serejko
Wywiad z Anitą Gargas przeprowadziliśmy 25 lutego, po projekcji filmu „Anatomia upadku” w ostrołęckim Klubie Kina Niezależnego.
Kolejny pro-pisowski portal? Ludzie, miał być niezależny – neautralny pod kątem politycznym a tu znowu jeden wielki szajs..
Wiadomo wybory – propaganda musi być.
Jaki kolejny? Chyba pierwszy i jedyny?
Włodzimierz dziękuję za koment, który dowodzi, że treści propolskie, prorodzinne, i chrześcijańskie – kojarzą się Tobie z PiS-em to dla PiS-u wielki plus.